Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Życie w drodze

Z dominikaninem Romanem Bieleckim, redaktorem naczelnym miesięcznika "W drodze", o dobrej kondycji jubilata rozmawiał Andrzej Sikorski.

. - grafika artykułu
Roman Bielecki OP, fot. Grzegorz Dembiński

Pół wieku na rynku wydawniczym, 600 numerów, znakomici autorzy, czytelnicy w kraju i za granicą; wydanie papierowe i elektroniczne - dużo tego.

Tych kilka tysięcy odbiorców, którzy są z nami każdego miesiąca, to ogromny kapitał zaufania. Nasza sprzedaż utrzymująca się na poziomie pięciu tysięcy egzemplarzy miesięcznie to powód do dumy. W końcu mówimy o piśmie, które ma 144 strony, nie za wiele zdjęć i traktuje o szeroko pojętej duchowości. To jest nasza misja, którą weryfikują nasi czytelnicy. Gdyby była odbierana jako nieżyciowa, szybko przełożyłoby się to na spadek zainteresowania. Pisanie o sprawach duchowych jest trudne. Szukanie adekwatnego języka w dzisiejszym świecie to duże wyzwanie. Byłoby dziwne, gdybyśmy nie zauważali zmian we współczesnej religijności: spadającej liczby osób praktykujących wiarę, sekularyzacji, upolitycznienia czy skandali z udziałem duchownych. To dla wielu jest ogromną trudnością w przyznawaniu się do swoich przekonań. Staramy się z uwagą słuchać tych, którzy mówią, że są zmęczeni obrazem Kościoła odbiegającym od tego, o czym mówi Ewangelia. Miesięcznik daje możliwość pisania w sposób bardziej pogłębiony, z różnej perspektywy. Na takie teksty stawiamy.

Teraz jest trudniej niż kiedyś?

Powiedziałbym, że prawdziwiej. Jeśli mówimy o Kościele, to dziś nie wystarczają argumenty z gatunku "tak było zawsze" albo "tak, bo tak". Odbiorca chce być traktowany poważnie. Zależy nam na tym, by nasze teksty prowokowały do pogłębiania wiary, tak by nie była bezmyślna i odtwórcza. Jednocześnie niezmienna pozostaje dla nas dominikańska otwartość na dialog, w którym szukamy takich wzorców etycznych i światopoglądowych, pod którymi mogliby podpisać się zarówno wierzący, jak i poszukujący swojej drogi do Boga.

Pamięta Ojciec pierwszy kontakt z miesięcznikiem?

To było bodajże w 1985 lub 1986 roku. Mój tato przywiózł wtedy do domu coś, co wyglądało jak książka, napisana drobnym druczkiem i przerastająca percepcję niespełna dziesięciolatka, którym wówczas byłem. Natomiast swój pierwszy tekst na łamach "W drodze" opublikowałem w 2004 roku, na prośbę ówczesnego redaktora naczelnego ojca Pawła Kozackiego OP. Byłem wtedy jeszcze w seminarium. Potem krok po kroku i tak już prawie 20 lat.

Trudno nie zauważyć, że miesięcznik zmienił się przez te wszystkie lata.

Ojciec Marcin Babraj, założyciel pisma i jego wieloletni redaktor naczelny, kładł silny nacisk na wysoki poziom filozoficzny i teologiczny przekazu, co zrozumiałe, bo w latach 70. i 80. ubiegłego wieku tego na rynku brakowało. Z czasem styl pisma stał się bardziej publicystyczny, bliższy odbiorcy i bardziej strawny. Mówimy czasem, że piszemy o Bogu ludzkim językiem.

A co to znaczy?

Staramy się unikać kościelnej nowomowy, w stylu "kroczyć" zamiast "chodzić", "spożywać" zamiast "jeść", "głosić" zamiast "mówić". To jest tak nienaturalne, że aż śmieszne. Podtytuł "W drodze" brzmi: "miesięcznik poświęcony życiu chrześcijańskiemu", czyli naszej codzienności. Przecież to nie jest tak, że ludzie wierzący wstają rano i od szóstej spierają się na temat relacji państwo-Kościół, Niepokalanego Poczęcia albo Trójcy Świętej. Rozmawiamy o serialach, szkole, pracy, swoich emocjach, przeżyciach i problemach. To jest nasze życie, któremu staramy się być wierni, pokazując, że wiara jest możliwa w takich warunkach.

Proszę opowiedzieć o Waszych autorach.

Tworzymy środowisko, w którym mogą spotkać się osoby z różnych parafii i nie tylko parafii. Nikogo nie przepytujemy na okoliczność jego wiary. W dobie podziału, symetryzmu i polaryzacji takie podejście stanowi dla wielu istotną trudność, bo "W drodze", choć religijne, nie atakuje konfesyjnością, a jednocześnie zbyt dużo w nim o Bogu, by uznać je za pismo niekościelne. Lista naszych autorów jest długa i nie sposób wszystkich wymienić. Zaczynając od gigantów przeszłości, takich jak Roman Brandstaetter, Stanisław Barańczak czy Herling-Grudziński, a kończąc na Jarosławie Mikołajewskim, Tessie Capponi-Borawskiej, Erneście Bryllu, Janie Grzegorczyku, Janie Górze OP czy Małgorzacie Musierowicz. Nie zapominając o tych, którzy dziś publikują regularnie: ksiądz Grzegorz Strzelczyk, Paulina Wilk, Katarzyna Kolska, Dorota Ronge-Juszczyk, Barbara Smolińska, Tomasz Maćkowiak, Rafał Cekiera, Stefan Szczepłek, Dariusz Duma, Dariusz Piórkowski SJ, Dominik Jurczak OP, Marcin Cielecki. To są osoby, które mają coś do powiedzenia o życiu społeczno-religijnym w Polsce.

Rozmawiamy tuż po obchodach jubileuszu 50-lecia.

Z tego powodu otrzymaliśmy "Totusa", czyli nagrodę przyznawaną przez Fundację "Dzieło Nowego Tysiąclecia", a de facto przez Episkopat Polski, jak podkreślano w laudacji - "za budowanie wiary rozumnej". Odbieramy to jako wyróżnienie dla całego środowiska skupionego wokół miesięcznika, dla poprzedników, bez których nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy obecnie, a także dla czytelników, bez których w ogóle byśmy nie istnieli. Jesteśmy po jubileuszowej gali, która odbyła się 21 października w Sali Białej poznańskiego Bazaru, gdzie zebraliśmy się w gronie autorów, pracowników i współpracowników. Wydaliśmy przy tej okazji prezent dla prenumeratorów, limitowaną edycję miesięcznika w postaci wyboru tekstów z minionych 50 lat, które - naszym zdaniem - nie straciły na aktualności. Trwa nasza kampania, z plakatami widocznymi na przystankach autobusowych Poznania. To takie żółte bilbordy z hasłami - "Bądź wierny swoim wartościom", "Nie bój się pytać, kiedy masz wątpliwość", "Otwórz się na dialog z tymi, którzy myślą inaczej", z dopiskiem "Robimy to już od 50 lat". W przyszłym roku chcemy również zorganizować w mieście otwarte dyskusje poświęcone sprawom społeczno-religijnym,

Na koniec jedno marzenie naczelnego.

Tak jak u Barei, żeby codziennie było coś ciepłego i żeby do pierwszego starczyło (śmiech). A poważnie, to żebyśmy nie stracili wrażliwości na rzeczywistość. To wystarczy, a reszta ułoży się sama.

Rozmawiał Andrzej Sikorski*

Roman Bielecki - ur. 1977, dominikanin, absolwent prawa KUL oraz teologii PAT, od 2010 roku redaktor naczelny miesięcznika "W drodze", autor kilku książek, popularyzator pielgrzymek do Santiago de Compostela. W każdą niedzielę odprawia słynną "dwudziestkę jedynkę", wieczorną mszę w klasztorze Dominikanów, gromadzącą wielu poznaniaków.

*Od redakcji - Opublikowana rozmowa została przeprowadzona przez Andrzeja Sikorskiego, który zmarł, nie zdążywszy przygotować materiału do publikacji. Redakcja otrzymała spisaną treść nagrania, która została poddana redakcji oraz autoryzowana przez rozmówcę.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023