Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Wojna, ale jakaś dziwnie inna

Zapomnijcie o wszystkim, co czytaliście albo widzieliście o wojnie w Wietnamie. Opowieść o pielęgniarce Rouennie Zycinski pokazuje ten XX-wieczny konflikt z zupełnie innej perspektywy niż każda historia męska, żołnierska, kombatancka.

, - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Nie wiem, czy Waszą wyobraźnię o wojnie w Wietnamie i zaangażowaniu w nią "naszych chłopców" - jak to się często przedstawia w USA - kształtują bardziej opasłe tomiszcza, jak choćby Hue 1968. Wietnam we krwi Marka Bowdena (Wydawnictwo Poznańskie), czy cała masa amerykańskich produkcji filmowych, których tytułami można by sypać, jak z rękawa, od Czasu apokalipsy czy Plutonu, poprzez Łowcę jeleni, do Urodzonego 4 lipca - że wymienię jedynie pierwszych kilka filmów z brzegu, które spokojnie można ochrzcić mianem kultowych. Tak więc nie wiem, jakie źródła zasilają Waszą wyobraźnię i Wasze pojęcie o konflikcie w Wietnamie, który ostatecznie zakończył się zaledwie niecałe 50 lat temu. Z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym niemal z pewnością, będą to jednak narracje amerykańskie i tworzone przez mężczyzn.

Na tym wszechobecnym tle powieść Sigrid Nunez Dla Rouenny jawi się więc jako dzieło niezwykłe. Oto czytelnik (bo mam nadzieję, że nie tylko czytelniczka) dostaje do rąk opowieść pielęgniarki o polskich korzeniach, która jako dwudziestokilkulatka wylądowała (dosłownie i w przenośni) w totalnie nieznanym sobie świecie. Ale zanim to, wybiegnijmy kilkadziesiąt lat w przód - oto narratorka spotyka się przypadkiem z Rouenną gdzieś na ulicach Nowego Jorku, gdzie obie mieszkają. Mają swoje prace, swoje zajęcia, Rouenna jest kierowniczką w jednym ze sklepów odzieżowych, narratorki będącej pisarką nie sposób nie utożsamić z samą Nunez. Obie kobiety wspominają życie w nader skromnych, jeśli nie graniczących z biedą warunkach, gdy były dziećmi i uczyły się w tej samej podstawówce, a i sam Nowy Jork był miastem innym niż dziś. Obie wiedzą, że ich życie potoczyło się inaczej. Rouenna chce, by dawna szkolna koleżanka, teraz będąca pisarką, spisała jej wojenne wspomnienia z Wietnamu. Narratorka początkowo stanowczo odmawia. Ostatecznie jednak pewne wydarzenie popycha ją do tego, by z jednej strony zebrać wietnamskie impresje młodej pielęgniarki Rouenny, z drugiej - przyjrzeć się temu niedawnemu w sumie konfliktowi z perspektywy kobiecej, z jakiej w masowej kulturze przyglądamy się mu zdecydowanie zbyt rzadko (jak każdej zresztą wojnie).

Jest to więc perspektywa tych, które na co dzień są niemal niewidzialne. Nie strzelają wszak do wroga, nie walczą na pierwszej linii frontu. Na tyłach zaś muszą sobie radzić i ze swoją niewidzialnością, i z traktowaniem o wiele gorszym niż jeszcze 50 lat temu traktowano mężczyzn, i z codziennym stresem w życiu, które trudno nazwać normalną pracą, wreszcie z typowo kobiecymi problemami, jak choćby niemożnością znalezienia w wojskowym sklepie podpasek. Mogłabym tak wyliczać bez końca, ale nie o to jedynie chodzi w książce Dla Rouenny, byśmy zobaczyli wojnę w Wietnamie z innej, feministycznej perspektywy.

Przychodzi wreszcie bowiem moment, gdy wietnamski epizod w życiu Rouenny dobiega końca i trzeba wrócić do USA, do normalnego szpitala czy przychodni, do normalnej pracy. Koniec z polowym życiem, koniec z funkcjonowaniem wśród huku wystrzałów. Jak się w tym wszystkim odnaleźć z dnia na dzień? Jak nie zwariować? Jak nie wpaść w szpony PTSD - zespołu stresu pourazowego? Albo jak dźwigać każdy dzień w na pozór normalnym amerykańskim mieście, gdy już w te szpony się wpadnie? Każde to pytanie staje się mniej lub bardziej namacalnym doświadczeniem dla setek kobiet, które były pielęgniarkami na froncie podczas wojny w Wietnamie, a o których historia - jak zdaje się przekonywać nas Sigrid Nunez - jakoś dziwnym trafem zapomniała, a jeśli w ogóle wspomina, to na marginesie marginesu, bo dalej już nie sposób.

I choć Dla Rouenny nie jest jeszcze powieścią na tak mistrzowskim poziomie, jak choćby Przyjaciel Sigrid Nunez, to już tutaj widać wspaniałe umiejętności obserwacji i syntezy, z jakich dziś słynie autorka. Jej "wietnamską" książkę warto więc przeczytać z dwóch powodów - by zobaczyć, jak kształtował się styl pisarki oraz (i to jednak ważniejsze) by poznać perspektywę, z której tak rzadko opowiada się masowemu odbiorcy o wojnie.

Aleksandra Przybylska

  • Sigrid Nunez, Dla Rouenny
  • tłum. Dobromiła Jankowska
  • Wydawnictwo Pauza

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023