Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM."Sukcesja" spotyka "Doktora House'a"

Członkowie dynastii Sacklerów - odpowiadający za niesławny OxyContin - dość swobodnie interpretowali przysięgę Hipokratesa. "Po pierwsze nie szkodzić" rozbudowali o zastrzeżenie: "chyba że szkodzenie przyniesie nieprawdopodobne zyski", jak żartowano w amerykańskiej telewizji. Imperium bólu Patricka Raddena Keefe'a to monumentalna opowieść o OxyContinie - łykanym, wciąganym i wstrzykiwanym. O cynicznym marketingu i tysiącach jego ofiar. Oraz o tym, że pieniądze zawsze wygrywają.

Rysunkowy, utrzymany w pastelowych barwach baner przedstawiający siedzącego na ławce i czytającego książkę ptaka. Ptak ma ciało małego chłopca, ubrany jest w kardigan i krótkie spodenki. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

OxyContin, cudowny środek na ból firmy Purdue Frederick Company, przez lata reklamowany był jako lek, "od którego zaczynasz i którego się trzymasz". Doniesień świadczących o tym, że zdecydowanie więcej niż jedna osoba na sto się od niego uzależnia (wbrew temu, co napisano w ulotce), a przedawkowanie oksykodonu prowadzi do śmierci, były tysiące. Mimo to Sacklerowie, w większości lekarze, przez 20 lat reklamowali swój produkt jako lek w pełni bezpieczny. "OxySacklerowie" pragnęli, by pacjenci brali go w jak największych dawkach i przez jak najdłuższy czas. A mowa, połóżmy tu akcent, o środku znacznie silniejszym od morfiny.

Keefe szczegółowo ukazuje sposób, w jaki trzy pokolenia Sacklerów zdestygmatyzowały, oswoiły i zapakowały w piękne sreberka silne leki opioidowe. Śmiałe posunięcie, które w głowach idealistów mogłoby doprowadzić do uwolnienia od przewlekłego bólu tysięcy Amerykanów (drogę tę wytyczył MS Contin, czyli morfina w tabletkach, która nie pachniała już trupim odorem), przyniosło Sacklerom miliardy dolarów. A jednocześnie stało się przyczyną jednego z największych kryzysów zdrowia publicznego w historii Stanów Zjednoczonych.

Maniera, z jaką Keefe ukazuje Sacklerów - Arthura, Mortimera i Raymonda z pierwszego pokolenia potentatów oraz Richard, Davida i innych potomków "ojców założycieli" - przywodzi na myśl epickie opowieści o zepsutych do cna krezusach. Szacuje się, że OxyContin przyniósł dynastii około 35 miliardów dolarów zysku. Zepsucie bogactwem, które w Sukcesji, jak to w satyrze, wydaje się przerysowane, tutaj przybywa w formie faktów, poparte kilkudziesięcioma stronami bibliografii.

Keefe każdy zarzut pod adresem Sacklerów podpiera wywiadami, statystykami i dokumentami. Pisze o prywatnych odrzutowcach i błyszczących jaguarach, kolekcjach dzieł sztuki, posiadłościach w rajach podatkowych, własnych skrzydłach w muzeach. Jak również o wszelkich przejawach filantropii, na które stać ludzi posiadających wszystkie pieniądze świata. A z drugiej strony nie pozwala zapomnieć o ponad 50 tysiącach ofiar śmiertelnych opioidów w skali rocznej, tzw. fabrykach pigułek (przychodniach nastawionych wyłącznie na przepisywanie OxyContinu), armiach przedstawicieli handlowych, "śnieżycy recept" oraz zastępach prawników parujących jakiekolwiek zarzuty w stronę Purdue. Przedstawia kompletny, choć skrajnie negatywny, obraz baronów branży farmaceutycznej. Autor świadomie działa wybiórczo i skupia się wyłącznie na produkcie Sacklerów. Należy jednak pamiętać, że przynajmniej część grzechów Purdue dotyczy również innych koncernów produkujących leki z oksykodonem, hydrokodonem czy fentanylem.

Nie potrzeba jednak wielkiej przenikliwości, by pojąć, że obrzydliwie bogaci inwestorzy z sektora prywatnego są w stanie naginać prawo, paraliżować instytucje publiczne i sterować politykami. Korporacje są przecież głównymi antagonistami we wszelakich narracjach spiskowych. A w szczególności koncerny farmaceutyczne! Mimo to reportaż Keefe'a wprawia w osłupienie. Nie wszyscy byliśmy gotowi na tak długi wywód utwierdzający nas w przekonaniu, że ten demonizowany świat, w którym wartość człowieka określa jego zdolność do konsumpcji tabletek, istnieje naprawdę. Keefe, płonąc gniewem tysięcy ofiar OxyContinu, piętnuje zuchwałość i chciwość farmaceutycznych baronów. Zachowując zimną krew i dziennikarską rzetelność, ciska faktami w mistrzów w sztuce manipulacji. Jego książka to również oryginalne studium sztuki rozmywania odpowiedzialności, relatywizacji zła i obarczania winą ofiar. A od pewnego momentu angażujący reportaż sądowy.

Autorowi nie udało się rozwikłać wszelkich tajemnic Sacklerów. Niczym generyczne wersje leków opioidowych powraca drażniące pytanie - a co jeśli Raymond, Richard, David i inni "OxySacklerowie" faktycznie wierzyli, że jako pierwsi w historii dali milionom skuteczną broń w walce z bólem, a zgony to cena postępu? Czy w ich boskim rachunku suma dobra przewyższa wielkość spowodowanego zła? A może faktycznie Sacklerowie stali się ofiarami własnej propagandy i wmówili sobie, że jedyną winę za uzależnienie od leków ponoszą pacjenci? Mimo tego, że to lekarze pierwszego kontaktu - poganiani przez przedstawicieli Purdue - garściami wsypywali im je do gardeł? Możemy tylko gdybać. Pewne wydaje się jednak to, że po wytarciu dłoni "OxyDolarami" dylematy wydają się łatwiejsze do rozwiązania, a sumienie spokojniejsze..

Imperium bólu to również skrupulatne ujęcie zagadnienia marketingu farmaceutycznego w systemie kapitalistycznym. Nie byłoby bowiem biznesowego sukcesu OxyContinu, gdyby nie praktyki sprzedażowe opracowane dekady wcześniej przez Arthura Sacklera. To właśnie jego błyskotliwości Valium i Librium zawdzięczały swój sukces komercyjny. Autor szczegółowo obrazuje sposób, w jaki sposób po śmierci uzdolnionego starszego brata Raymond i Mortimer Sacklerowie mogli przenieść rozwiązania sprawdzone w przypadku anksjolityków na leki opioidowe. A później przez agresywny, niezwykle skuteczny marketing przez całe dekady stymulować popyt na nie i marginalizować społeczną świadomość zagrożeń płynących z ich stosowania. Maksymalnie wyeksploatować czas aż do "klifu patentowego", czyli momentu, gdy zgodnie z prawem na rynku będą mogły pojawić się konkurencyjne leki generyczne, a zyski spadną. Keefe zanurza się w najgłębsze odmęty czarnego marketingu. Nie sposób pozbyć się wrażenia, że to właśnie takim Sacklerom w dużej mierze zawdzięczaliśmy zbiorową histerię szczepionkową.

Mimo że zdegenerowani bogacze i tym razem lądują bezpiecznie na złotych spadochronach, a po ogłoszeniu upadłości firmy pozostają miliarderami, Imperium bólu zapewnia pewną satysfakcję. Dlaczego? Otóż w świecie ludzi, którzy mają więcej pieniędzy, niż są sobie w stanie wyobrazić, kluczowa okazuje się władza. Dobre imię i piękne szaty króla. A z tych Sacklerowie zostali - przez Keefa i setki innych zaangażowanych osób - odarci. Choć pod aksamitem nie ma pasiaków, nagość w tym przypadku okazuje się wystarczająco poniżająca.

PS Honorowe wyróżnienie należy się autorce projektu okładki książki - Agnieszce Pasierskiej - za wizję artystyczną "OxyDolara"!

Jacek Adamiec

  • Patrick Radden Keefe, Imperium Bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego
  • tłum. Jan Dzierzgowski
  • Wydawnictwo Czarne

 © Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023