Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Szkiełko, oko i sztuka

- Wyszedłem z założenia, że bez względu na to, jaki projekt realizujemy, musimy zagłębiać się w różne dziedziny - mówi Mariusz Śmietana, laureat Grand Prix w Konkursie im. Marii Dokowicz w dziedzinie projektowej i autor nagrodzonej pracy dyplomowej pt. Łącząc siły ze słońcem, której celem było stworzenie urządzenia do transportowania światła naturalnego. Z laureatem rozmawiała Justyna Żarczyńska.

Szklany reflektor na dachu budynku. W tle niebieskie niebo. - grafika artykułu
praca Mariusza Śmietany

Studenci i absolwenci uczelni artystycznych realizują różne projekty, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom, potrzebom i problemom. Tak jest w przypadku Twojej pracy. Jest to realizacja interdyscyplinarna. Łączy sztukę i technikę. Co było dla niej inspiracją?

Punktem wyjścia dla samej sztuki w tym projekcie była obserwacja natury i tego, w jaki sposób postrzegamy świat, jak artysta widzi barwy i jak oglądamy obiekty w muzeum. Zacząłem zgłębiać ten problem pod kątem swoich studiów artystycznych i tego, jak wyglądała moja praca, jeśli chodzi o malarstwo i rysunek, oraz z czym się zmagałem w kwestii ergonomicznego podejścia do problemu, jak namalować obraz, jeśli oświetlenie jest różne. Często występowała ta trudność, że to, co obserwowałem w pracowni, ulegało zmianie przez oświetlenie. Pojawił się więc pomysł, aby stworzyć coś, dzięki czemu to oświetlenie będzie stabilne. Monet chciał uchwycić w swoich obrazach daną chwilę i światło grało w tym bardzo dużą rolę. Zacząłem się zastanawiać, czy nie powinniśmy oglądać dzieł w takich warunkach oświetleniowych, w jakich powstawały. To była pierwsza inspiracja. Drugi wątek związany jest z warunkami panującymi w samych budynkach. Często nie są one odpowiednie do pracy czy tworzenia. Rozważałem, na ile jesteśmy w stanie manipulować światłem, aby dopasować je do naszych potrzeb, jednocześnie nie tracąc kontaktu z naturą. Dlaczego nie korzystać z tych momentów, kiedy świeci słońce, i nie doprowadzić tego światła do przestrzeni, gdzie warunki oświetleniowe są trudne? Trzeci element związany jest z tym, co aktualnie dzieje się w ekologii. Staramy się unikać bezpośredniego kontaktu ze słońcem, ale za pomocą technologii powinniśmy znaleźć sposób, aby bezpiecznie z niego korzystać.

Jak wyglądał proces projektowy i realizacyjny?

Był dość trudny. Starałem się znaleźć rozwiązania do realizacji pomysłu nie tyle w sztuce, ile w technologii i optyce, co pozwoliłoby na osiągnięcie celu, którym było przetransportowanie światła. Zacząłem od bawienia się optyką i sprawdzenia, w jaki sposób jesteśmy w stanie kolimować, przeprowadzać promienie słoneczne, nakierowywać je np. na mniejsze czy większe punkty, jak to się dzieje chociażby w przypadku reflektorów. Szukałem soczewek, które byłyby w stanie coś takiego zrobić, i tu pojawiły się soczewki Fresnela, które w XIX wieku użyte zostały, np. w latarniach morskich. Potem szukałem sposobu, by okiełznać naturę i sprawdzić, jak działa słońce. Interesował mnie m.in. kierunek padania promieni słonecznych. Sam pomysł polegał na tym, żeby transmiterem przetransportować światło skolimowane przez soczewkę i dostarczyć je do wybranego miejsca. Tu pojawił się też koncept ze światłowodami, które wykorzystujemy w wielu obszarach i którymi przesyłamy sygnały za pomocą światła. Pomyślałem wtedy: dlaczego nie wykorzystać tego w przypadku promieni słonecznych? Kluczowym elementem było śledzenie słońca i zamontowanie soczewek razem z transmiterem w jakiejś konstrukcji. Wtedy padł pomysł wykorzystania do tego heliostatu. Ostatnim punktem było zaprojektowanie reflektora, który miał pełnić rolę żarówki, ale w takiej oprawie, która pozwoliłaby przymocować do niego światłowody i manipulować światłem. Chodziło mi o to, by maksymalnie dostosować urządzenie do naszych potrzeb, np. w pracowni, w szkole, w muzeum. Oczywiście słońce nie świeci zawsze i dlatego bez sensu jest tworzyć coś, co będzie działało tylko wtedy, gdy ono jest, więc w tym samym reflektorze zapewniłem możliwość podłączenia prądu i wygenerowania światła sztucznego o stałym natężeniu.

Czy realizując swój zamysł, musiałeś zdobyć wiedzę z dziedzin, które wcześniej były Ci obce lub słabo rozpoznane, czy też może już tę wiedzę miałeś?

Tej wiedzy nie było za dużo. Wyszedłem z założenia, że bez względu na to, jaki projekt realizujemy, to musimy zagłębiać się w różne dziedziny. Oczywiście było to wszystko bardziej odległe niż np. zaprojektowanie krzesła, z czym miałem kontakt na uczelni. Jeśli chodzi o optykę, było w tym trochę poszukiwań. Ucierpiało kilka starych obiektywów, które rozkręcałem, żeby sprawdzić ich działanie. Jeśli chodzi o konstrukcję heliostatu, to trzeba było popracować nad wyliczeniami. Brałem udział w całym procesie realizacyjnym. Musiałem też oczywiście wszystko dopracować pod względem wizualnym i ergonomicznym.

Czy zgłosiły się osoby zainteresowane zakupem stworzonego przez Ciebie urządzenia?

Tak, pojawiły się takie propozycje. Pojawiły się też pomysły na wykorzystanie jego poszczególnych elementów. Na razie plany są jednak jeszcze odległe. Mi najbliższe jest np. wykorzystanie mojego pomysłu przy uprawie roślin, choćby na farmach wertykalnych. Sądzę, że ciekawe by było również użycie tego urządzenia w muzeach i galeriach.

rozmawiała Justyna Żarczyńska

Mariusz Śmietana - urodzony 29 stycznia 1998 roku we Włocławku, gdzie ukończył Liceum Sztuk Plastycznych. Przez ostatnie lata kształcił się na kierunku wzornictwo na Uniwersytecie Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu. Doświadczenie zdobywał, pracując w kilku polskich start-upach projektowych. Design to jedna z wielu dziedzin jego życia, którą udaje mu się ciągle doskonalić. Zainteresowanie dzieli również na rysunek oraz malarstwo. Szukając inspiracji, w wolnym czasie podróżuje do ciepłych krajów.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024