Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Stałość w zmieniającym się świecie

Tatuaże. Coraz bardziej powszechne i widoczne, niezależnie od statutu społecznego ich właścicieli. Wyraz przynależności do grupy czy indywidualnej tożsamości? Tylko moda czy już zjawisko kulturowe?

, - grafika artykułu
Fot. Kamil Figas

- Dziś tatuaż - poza tym, że to sztuka, filozofia i rzemiosło - jest bez wątpienia również elementem mody. Nabrał tego charakteru wraz ze wzrostem popularności, w ciągu ostatnich kilkunastu lat wychodząc w Polsce z podziemia. W większych i mniejszych miastach przestał być postrzegany jako coś złego i patologicznego, dotychczas raczej kojarzonego z kryminalną przeszłością noszącej go osoby - mówi Marcin Pacześny. W Polsce organizuje konwenty tatuażu, traktując je jako wydarzenia kulturalne i okazję do prezentacji różnych zjawisk współczesnej sztuki i kultury.

Poznań Tattoo Konwent jest największą i najpopularniejszą imprezą realizowaną przez Pacześnego. Na tle innych konwentów w Polsce wyróżnia go to, że przyciąga nie tylko osoby z branży czy te, które noszą tatuaże, lecz dość szeroką, ogólną publiczność. - Na termin tegorocznej edycji wybraliśmy datę trochę niepoznańską. To konwent, który zwykle odbywał się na wiosnę. Tym razem skala była trochę mniejsza niż przy poprzednich edycjach - choćby z tego względu, że większość tatuatorów ze studiów miała w tym czasie wakacje. Wielu naszych fanów zrobiło to samo i mówiło nam: "Fajnie, że to robicie, ale... jesteśmy właśnie na wczasach". Jesienią robimy konwent w Katowicach, przy którym zwykle mieliśmy problem z wystawcami, a tym razem jest ich mnóstwo. Wszystko zależy więc od daty. Dlatego od przyszłego roku w Poznaniu wrócimy na pewno z powrotem do terminu wiosennego - przyznaje Pacześny.

Wpływ pandemii był bardzo niszczący dla artystów zajmujących się tą dziedziną. - Lockdowny sprawiły, że salony tatuażu przestały normalnie funkcjonować. W tym czasie ludzie z branży tatuowali po cichu tylko bliskich znajomych. Robili to po to, aby jakoś się utrzymać. Rachunki i koszty utrzymania studia są dosyć znaczne, a zabrakło dla nas jakiejkolwiek pomocy ze strony rządu. Z tego względu ludzie nie dawali po prostu rady i wiele studiów tatuażu zostało zamkniętych - relacjonuje właściciel Fra Diavolo Tattoo Studio.

- Jestem w stanie zrozumieć łamanie zakazów, bo ludzie muszą zarabiać. Jeżeli odbiera się komuś możliwość zarobkowania, a nie może się załapać na przewidziane formy pomocy, to musi sobie jakoś radzić. Dlatego branża działała w ograniczonym stopniu w podziemiu, gdy w czasie ostatniego lockdownu zostaliśmy zamknięci na miesiąc - zresztą tak jak, nie ma co ukrywać, wiele innych branż! Była to naturalna reakcja na sytuację, z którą rząd nie do końca był w stanie sobie z poradzić. W takich przypadkach ludzie biorą sprawy w swoje ręce, bo sami muszą o siebie zadbać - zauważa Pacześny.

Po tym trudnym okresie, wraz ze znoszeniem obostrzeń, branża stopniowo odżyła. - Widzimy obecnie ponowny wzrost zainteresowania tatuażem i większą liczbę zapisów na sesje. To wszystko widać też w wynikach wyszukiwania w internecie. Mamy do nich dostęp z tego powodu, że prowadzimy studia i korzystamy z narzędzi analitycznych pokazujących nam, jak wygląda zainteresowanie naszą działalnością i jaka jest "klikalność". Pokrywa się to z tym, co się działo w kraju. Gdy rok temu zaczął się pierwszy lockdown, to notowaliśmy spadki, a wraz z jego zakończeniem i ponownym otwieraniem salonów pojawiała się zwyżka. W te wakacje aż tak znacznego wzrostu zainteresowania nie było, jak po trzymiesięcznym lockdownie w 2020 - mówi Pacześny.

Dziś związany niegdyś z tatuażami element filozofii i identyfikacji diametralnie zmienił swój charakter. Co prawda nadal istnieją grupy, które tatuują się ze względów ideologicznych, lecz to zjawisko nie jest tak popularne jak w przeszłości. Niegdyś tatuaże były mocno związane z takimi subkulturami, jak punkowcy, metalowcy czy skinheadzi. - Ich tatuaże miały specjalne znaczenia i wskazywały na przynależność do takiej grupy. Od kilkunastu lat takie praktyki zanikają - dlatego że subkultury znacznie straciły na popularności. Obecnie tatuaże stały się uniwersalne i noszą je już praktycznie wszyscy. Z tego powodu dziś traktowane są bardziej jako wyrażanie siebie. Obecnie ich filozofią jest raczej to, że zostają na całe życie. Tatuaż jest stały w świecie, w którym wszystko się zmienia - zauważa Marcin Pacześny.

W Polsce wytatuowani są nawet lekarze, prawnicy czy sędziowie. Czasem tych tatuaży po prostu nie widać - co nie znaczy, że ludzie ich nie noszą. - Bardzo często można być zdziwionym tym, kto może posiadać tatuaże, i to nawet w dużych ilościach. Gdy ktoś nas na przykład obsługuje i nosi w pracy uniform, a nie ma tatuaży na szyi i na dłoniach, to nie zorientujemy się, że posiada na ciele różne wzory - mówi Pacześny.

Trudno jest wskazać w tatuażu na konkretne mody. Są co prawda takie, które pojawiają się sezonowo, ale niełatwo je zauważyć w skali całego kraju. - Taka moda może pojawić się w jednym miejscu Polski i mieć tylko charakter regionalny, nie docierając już dalej. Jeśli chodzi o ogólne trendy - wciąż bardzo popularny jest tatuaż realistyczny, bazujący na zdjęciach i otaczającej nas rzeczywistości. Równie popularny jest czarny wzór geometryczny o prostych liniach. Jest bardzo trudny do wykonania i wymaga dużo pracy. Są to choćby różnego rodzaju mandale - wyjaśnia Pacześny. Dany wzór często zyskuje na popularności, gdy pojawia się na przykład nowy serial bądź film. - Moim zdaniem istnieje ogólna tendencja do tatuowania się w momentach ważnych w życiu. Nawet jeżeli ktoś nam powie, że jego tatuaż nie ma specjalnego znaczenia, to i tak prawdopodobnie znajduje się w momencie zmiany, a ich nowy wzór jest jak kamień milowy. Może to być w takim wypadku bardziej podświadomym wyborem - dodaje.

Zdaniem Pacześnego poziom sztuki tatuażu w Polsce jest znacznie wyższy niż u sąsiadów w Niemczech czy Czechach. - Byłem na festiwalach tatuażu w Niemczech. Widziałem studia, które są tam otwierane, i prace w nich robione. Z całą pewnością u nas wygląda to lepiej. W czasach komunistycznych studia tatuażu były w Polsce zabronione. Robiono je więc w domu. Zdarza się, że nasi ojcowie posiadają tak wykonane wzory. Tatuaż zaczął się u nas rozwijać legalnie dopiero wraz ze zmianą ustrojową w latach 90. Był wtedy długo udergroundowy i nosili go głównie muzycy czy osoby związane z kulturą. Żeby nauczyć się tatuować, trzeba było pokonać setki kilometrów, aby dojechać do kogoś, kto już potrafił to robić. A pozostawało jeszcze namówić taką osobę, aby zechciała podzielić się swoją wiedzą! Stąd byliśmy wtedy bardzo daleko za innymi krajami. Gdy w latach 2014-2015 tatuaż znacznie się w Polsce rozwinął, okazało się, że nasi tatuatorzy są niezwykle ambitni. Wielu z nich zaczęło przywozić wtedy nagrody z praktycznie wszystkich festiwali na świecie, nawet i tych największych - w Londynie, Francji, Mediolanie... Uważam, że Polacy mają kompleks Zachodu i stąd bierze się w nich poczucie, że są w tyle i muszą nadgonić pewne rzeczy. W tatuażu widać doskonale, że nadganiając, tak naprawdę już zdążyliśmy przegonić wiele państw zachodnich. Trzeba pamiętać, że tam tatuaż funkcjonował bardzo długo, a pierwsze studia powstawały w tych krajach jeszcze sto lat temu - opowiada Pacześny.

Tatuaże usuwa się w różny sposób. Najmniej osób decyduje się na chirurgiczne wycinanie skóry. Popularniejszą praktyką jest usuwanie niechcianych wzorów laserem. - Laser rozbija pigment na drobinki, które są wydalane z organizmu. Jest to jednak dość drogi zabieg, związany również z ryzykiem wystąpienia efektu ubocznego - paskudnych i dużych blizn. Stąd ludzie, którzy do mnie przychodzą, decydują się raczej na zakrycie starego tatuażu niż usunięcie go. W większości przypadków chcą przysłonić nieudane, stare wzory, które zostały zrobione różnymi chałupniczymi sposobami przez domorosłych artystów. Stąd nie wyglądają tak, jak powinny - mówi właściciel Fra Diavolo Tattoo Studio. Takie decyzje wiążą się również z tym, że upowszechnienie się tatuażu w polskim społeczeństwie spowodowało wzrost świadomości o tym, jak może on wyglądać, jeśli jest zrobiony dobrze, co prowadzi posiadaczy starych "dziar" do porównywania ich z tym, co widzą w przestrzeni publicznej - Zdarza się, że przychodzą do mnie ludzie mający stare prace sprzed około 20 lat. Długo chodzili z czymś, co się nie udało - a teraz stwierdzili, że wypadałoby to jednak naprawić. Bo gdy wychodzą na plażę i widzą wielu ludzi z ładnie zrobionymi tatuażami, to patrzą na swoją rękę i mówią: "Kurde, ale ja to mam kichę!". Uznają wtedy, że muszą coś z tym zrobić, aby wyglądało to lepiej - dodaje.

Marek S. Bochniarz

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021