Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Abstrakcja prawdę ci powie

Jeśli ktokolwiek nadal uważa, że malarstwo abstrakcyjne to zupełnie przeciwny biegun względem rzeczywistości, ten musi wiedzieć, że bardzo się myli. Aby się o tym przekonać warto wybrać się na wystawę Jan Tarasin. Ciągi znaczeń w MOLSKI Gallery & Collection.

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Prezentację 22 obrazów Jana Tarasina, jednego z najwybitniejszych polskich artystów okresu powojennego, warto również zobaczyć z wielu innych powodów. Nie po to, aby się o czymś przekonać, chociaż gdzieś na marginesie wydarzy się to tak czy inaczej, ale przede wszystkim dlatego, że na wystawie mamy do czynienia z bardzo interesującym zbiorem prac, które pozwalają prześledzić drogę twórczą Tarasina przebiegającą od malarstwa przedstawieniowego, reprezentowanego przez dwie martwe natury powstałe w drugiej połowie lat 40., do malarstwa abstrakcyjnego, które jako takie jest niezwykle zróżnicowane. Mianownik zarówno dla jednych, jak i drugich jest jeden.

Na każdym etapie swojej twórczości Tarasin przywiązywał ogromną wagę do przedmiotu - elementu budującego rzeczywistość, posiadającego określony kształt, wagę, kolor, fakturę, a także zastosowanie i wartość, w tym również materialną. Jesteśmy przyzwyczajeni do przedmiotów i obyci z nimi na tyle, że często przestajemy zwracać na nie uwagę, przypominając sobie o nich wtedy, kiedy tego potrzebujemy. Rzadko im się przyglądamy, a nawet jeśli to robimy, nierzadko umykają nam szczegóły. Wydawałoby się, że tylko sztuka przedstawieniowa zwraca uwagę na przedmiot jako taki i czyni z niego swojego głównego bohatera. Czy tak jest? W przypadku twórczości Tarasina to właśnie inne, niefotograficzne podejście wprost z malarstwa abstrakcyjnego stanowi ostateczny efekt wejścia w głąb rzeczywistości ze wszystkimi jej napięciami, strukturą nie tylko zewnętrzną, ale i wewnętrzną, a więc także emocjami i rytmem. Swoje artystyczne credo artysta ujął w traktacie O przedmiotach. Już sam jego tytuł wiele mówi. Zawarte w nim przemyślenia przyświecały Tarasinowi na wszystkich etapach tworzenia, choć jednocześnie był on twórcą poszukującym i niezamykającym się w schematach, które mogłyby czynić jego twórczość tylko charakterystyczną.

Tarasin wykonał pokłon w stronę rzeczywistości. W tym, co go otacza, a co zawsze stanowiło dla niego źródło niepodważalnej i najważniejszej inspiracji, szukał dotąd niezdefiniowanych znaczeń. Warto to podkreślić - nie chodziło tylko o pracę nad samą formą. Patrząc na rozmaitość stosowanych przez artystę środków wyrazu oraz ogromne zróżnicowanie jego twórczości wynikające ze stosowanej techniki, odnieść można nawet wrażenie, że siła nacisku położona została we wszystkich jego pracach właśnie na aspekty formalne. Częściowo jest to prawda, jednak z całą stanowczością należy stwierdzić, że Tarasin nigdy nie uprawiał sztuki dla sztuki, ale z namysłem podchodził do swoich obrazów. W tym kontekście forma była zawsze odzwierciedleniem pewnej refleksji.

Dwadzieścia dwa dzieła dobrane zostały starannie i z czytelną ideą pokazania zakresu dokonań Tarasina. Wystawę otwierają dwie prace: Relief biały z 1970 roku oraz Falling down z 1984, ukazujące dwa pozornie różne spojrzenia na rzeczywistość. Reliefy budowane są w oparciu o rytmiczne ciągi znaków wklęsłych i wypukłych, układających się w kompozycję niby abstrakcyjną, a jednak z czymś się kojarzącą i nawiązującą do czegoś dobrze nam znanego. Czy to postaci, czy może przedmioty? Trudno osądzić, ale niewątpliwie w tej swojej obcości paradoksalnie wydają się znajome. Tak samo jak w tym, że są znajome wydaje się jednocześnie obce. To jest właśnie ta autonomia nadawana przedmiotom przez Tarasina. Chociaż druga otwierająca wystawę praca jest elementem powrotu artysty do malarstwa płaskiego, i tutaj napięcia między poszczególnymi fragmentami kompozycji oraz ich rytm są niezwykle istotne. Oba obrazy, pod względem formalnym tak od siebie odmienne, pokazują oddziaływanie na siebie poszczególnych elementów kompozycyjnych i przypominają ciągi znaków, których kombinacja jest nieprzypadkowa. To pewnego rodzaju język, w jakim przemawiają do nas przedmioty. Ich własny, niezależny.

Na wystawie obejrzeć możemy więcej prac, w których obiekty o nie do końca jednoznacznych kształtach wręcz wychodzą z obrazu. Mam tu na myśli przede wszystkim Przedmioty policzone z lat 70., gdzie autonomia rzeczy względem otoczenia, w tym nas, została podniesiona do potęgi, a nadanie tego rodzaju tytułów nie było tylko ukierunkowaniem odbioru czy grą słów budowaną na zasadzie kontrastu między znanymi nam kształtami rzeczy a niedookreślonymi formami tego, co widzimy. Nazwy tożsame z głębszą ideą.

Rzeczywistość jest nam znana nie tylko za pośrednictwem pojedynczych przedmiotów obok nas, ale również całego otoczenia, w jakim funkcjonujemy. Do tej rzeczywistości odnoszą się między innymi obrazy z lat 60. - Brzeg I i Brzeg IV, stanowiące elementy większego cyklu płócien. Patrząc na nie z pewnego dystansu, mamy dziwne przeczucie, że wiemy, co przedstawiają, próbujemy narzucić im pewne kalki, odczytać ich strukturę, dojrzeć kształty znajome, które pozwolą wpisać je w sytuacje, z jakimi jesteśmy obeznani. Częściowo może nawet nam się to udaje, jednak do końca nie jesteśmy w stanie zyskać pewności, czy nasza próba interpretacji jest słuszna.

Tarasin do rzeczywistości odwołuje się na różne sposoby. Niektóre jego obrazy sprawiają wrażenie, jakby artysta nawiązywał nie tylko do wizualnej strony rzeczywistości, ale starał się pokazać, że jest ona czymś, co odbieramy wszystkimi zmysłami - rzeczy posiadają swoją muzykę, a każdy wewnętrzny ruch, nawet niedostrzegalny dla naszego ograniczonego oka i niesłyszalny równie ograniczonym uchem, tożsamy jest z jakimś dźwiękiem. Tak spojrzeć można chociażby na płótna z lat 90., np. W stronę Neutrino, czyli monumentalnego tryptyku, który wrażenie wywiera nie tylko swoimi rozmiarami, ale przede wszystkim kolorami oraz niezwykłą dynamiką kompozycji złożonej z plam i linii dających wrażenie pulsacji i poruszania się struktur.

Materia na obrazach Tarasina stawia nam opór, bawi się z nami, a nawet nieco z nas kpi, uświadamiając, że nie do wszystkiego mamy dostęp i nie uzyskamy go, posiłkując się schematami. Trzeba się otworzyć, ale też zaakceptować autonomię przedmiotów.

Justyna Żarczyńska

  • Wystawa Jan Tarasin. Ciągi znaczeń
  • MOLSKI Gallery & Collection
  • czynna do 30.04

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023