Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

TRANSATLANTYK. Lustra, meteory i granice we wszystkich odcieniach szarości

Za nami pierwszy dzień wypełniony projekcjami filmowymi. Filmy, które obejrzałyśmy, potwierdzają jedno: czerń i biel to nie są kolory, za pomocą ktorych można opisać relacje między ludźmi.

"Pozycja dziecka" reż. Călin Peter Netzer (2013). Fot. mat. Transatlantyk - grafika artykułu
"Pozycja dziecka" reż. Călin Peter Netzer (2013). Fot. mat. Transatlantyk

Matka z synem w lustrze

"Pozycja dziecka", reż. Călin Peter Netzer; kolejna projekcja: 6.08, g. 20

Cornelia Kerenes należy do rumuńskiej elity. Bardzo dobrze funkcjonuje w sieci powiązań bukareszteńskiego biznesowo-urzędniczo-kulturalnego establishmentu. To jej naturalne środowisko. Pewnego dnia jej dorosły syn zostaje sprawcą wypadku drogowego, w którym ginie kilkunastoletni chłopak.

Cornelia swoją rodziną zarządza jak przedsiębiorstwem. W sytuacji kryzysowej dokładnie wie, jakie działania należy podjąć, jakie telefony wykonać i do kogo, na jakie gesty się zdobyć, by osiągnąć cel. Pieniądze nie grają roli, matka zrobi wszystko, żeby uchronić syna przed skutkami jego własnych działań. Skorumpowane społeczeństwo tylko jej to ułatwia.

Cornelię łączy z trzydziestoletnim synem związek chory. Jest nadopiekuńcza, nie może się pogodzić z jego dorosłością. Krytykuje jego samodzielne wybory. A syn? To tylko dziecko w ciele dorosłego. Nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności. Ucieka pod mamusiną spódnicę, a jednocześnie sam siebie za to nie znosi. Nie potrafi w dorosłym życiu sprecyzować własnych potrzeb, bo przez cale życie był ktoś, kto znał je lepiej niż on.

Film jest kręcony jak reportaż - rozedrgana kamera pilnie śledzi emocje, jakie rysują się na twarzy głównej bohaterki. Luminiţa Gheorghiu tworzy na ekranie postać skrajnie autentyczną, wielopoziomową. Nie wiadomo, czy Cornelia rzeczywiście myśli to wszystko, co mówi, czy jest tylko tak wysoce wyrachowana. Wierzyć w jej słowa podczas spotkania z rodzicami chłopaka, czy nie wierzyć? Ufać jej łzom, czy nie?

Zastanawiam się, co skłoniło jury festiwalu w Berlinie do przyznania Złotego Lwa akurat "Pozycji dziecka". Może Niemcom w głowach się nie mieści, do jakiego poziomu może dojść skorumpowanie elity państwowej. Może w kraju, w duchu raczej protestanckim, taki duet syn - matka jest czymś zaskakującym, rzadkim i niebywałym. Inaczej jest w katolickiej Polsce, w tym kontekście bliższej Rumunii niż Niemcom. U nas taki rodzaj rodzicielsko-dziecięcej zależności to wręcz matryca odbijana w kolejnych pokoleniach. W tym sensie "Pozycja dziecka" nie mówi nic nowego. Przenosi jedynie rzeczywistość na język filmu, spełnia funkcję lustra. W tym wypadku jednak to zdecydowanie zaleta. Ciekawe, ile osób przy wyjściu z kina miało wrażenie, że te sceny już gdzieś widziało.

Natalia Grudzień

Dzieje grzechu w ósmym cudzie świata

"Meteora", reż. Spiros Stathouloupoulos, kolejna projekcja: 6.08, g. 17.30

W scenerii wznoszących się do nieba greckich Meteorów - naskalnych klasztorów nazywanych ósmym cudem świata - rodzi się uczucie między zakonnicą Uranią i mnichem Theodorosem. Ich życie toczy się z jednej strony w rytmie prawosławnych modlitw i klasztornych rytuałów. Z drugiej - w obliczu grzesznej miłości.

Historia pokazana w "Meteorze" nie jest specjalnie nowa, jest właściwie całkiem nieoryginalna. Temat zakazanej miłości między osobami duchownymi podejmowany był w kinie przez bardzo różnych twórców, wielokrotnie. Obrazy te najczęściej otwierały burzliwe dyskusje, powodowały skrajne reakcje widzów i krytyki. W "Meteorze" nie o dyskusję i kontrowersje - mam wrażenie - chodzi... 

Za wyjątkowością filmu na pewno przemawia miejsce, w którym toczy się ta filmowa opowieść: majestatyczne, skalne klasztory, stworzone dla tych - jak głosi legenda - którzy chcieli być jak najbliżej Boga. To tutaj przez wieki mnisi pogłębiali swoją wiarę przez surowe zasady, samodyscyplinę, odosobnienie, ascezę, całkowite oddanie Bogu w modlitwie. I taką codzienność Uranii i Theodorosa obserwujemy. Ale gdzieś pomiędzy codziennymi klasztornymi rytuałami toczy się ich drugie życie. Za którym tęsknią i któremu w końcu ulegają. Ten wyjątkowo mocny kontrast uświęconego, samotnego życia, które toczy się za murami Meteorów - z bardzo ludzką, nie świętą namiętnością, silnie działa na wyobraźnię widza.

Film zaskakuje oryginalną formą: łączy fabułę z animacjami, które powstały przez "ożywienie" prawosławnych ikon. Jest niezwykle malarski, przepełniony religijnymi symbolami, cytatami. Przypowieści i apokaliptyczne wizje, które rodzą się w głowach bohaterów - tworzą jego wyjątkowy klimat.

Słów w filmie pada niewiele. Większość to biblijne cytaty, czasem krótkie rozmowy bohaterów. "Meteora" działa obrazem. I muzyką - wypełniającą na co dzień prawosławne klasztory i cerkwie.

Sylwia Klimek

Gdzie zaczyna się fanatyzm?

"Harcerze Al Mahdiego", reż. Bruno Ulmer; kolejne projekcje: 5.08, g. 22.30; 6.08, g. 14

Harcerze Al Mahdiego to libańska organizacja dla dzieci i młodzieży, która została stworzona w 1985 roku przez Hezbollah. Choć przynależy do międzynarodowego ruchu skautowego, w zachodnich mediach wzbudza wiele kontrowersji. Jest oskarżana o to, że działania edukacyjne są jedynie przykrywką dla religijnej indoktryknacji i służą nauce taktyk paramilitarnych. Niemiecki psycholog Peter Conzen porównał harcerzy Al Mahdiego do Hitler Jugend.

Bruno Ulmer spogląda na działalność harcerzy Al Mahdiego z perspektywy członków tej organizacji. Główni bohaterowie dokumentu: Abbas, Hussein i Noura robią to samo, co ich zachodni koledzy: noszą kolorowe mundurki, wyjeżdżają na obozy edukacyjne, pomagają ubogim i niepełnosprawnym, włączają się w organizację narodowych i religijnych uroczystości, pielęgnują miejsca pamięci i gotowi są na poświęcenie w imię duchowych wartości. Tym, co ich różni, jest wyznanie: młodzi harcerze Al Mahdiego są szyitami i modlą się do Allaha. Czy to wystarczy, żeby traktować ich jako potencjalnych terrorystów?

Ulmer uzmysławia widzom, że w cieniu toczącego się konfliktu między Izraelem a światem arabskim nic nie jest czarno-białe. Reżyser dociera do osobistych motywów decyzji harcerzy Al Mahdiego. Bohaterowie dokumentu nie są bezwolnymi marionetkami w rękach systemu, są świadomi, że to od ich własnych wyborów zależy przyszłość. Wbrew krążącym stereotypom dążą do pojednania: w czasie Bożego Narodzenia islamscy harcerze odwiedzają chrześcijańskie zakonnice. Z drugiej strony Ulmer pokazuje, w jaki sposób organizacja przywiązuje do siebie młodych członków. W wypowiedziach i działaniach swoich bohaterów szuka odpowiedzi na pytanie, gdzie jest granica między przywiązaniem do wartości a fanatyzmem.

Aleksandra Glinka

Piękna i biust

"Piękne i bestia", reż. Liliana Komorowska

"Piekne i Bestia" to dokumentalny film Liliany Komorowskiej, Polki mieszkającej na stałe w Montrealu. Powstał w ciągu czterech lat. Ukazuje historie kobiet, które łączy doświadczenie śmiertelnej choroby. Każda z nich pewnego dnia usłyszała: "Ma pani raka". Każda zareagowała inaczej, inaczej przechodziła proces akceptacji tego, co nieuniknione, inaczej próbowała z nim walczyć. Terapią okazywały się grupy wsparcia, śmiech, konie, a nawet medycyna alternatywna. Film w delikatny, bardzo kobiecy sposób ukazuje zarówno te trudne, jak i szczęśliwe momenty. Bohaterki otwierają się przed kamerą do tego stopnia, że z ekranu płynie do widza komunikat tak wiarygodny, a przy tym tak wstrząsający, że nie mogłaby go zastąpić żadna, nawet najlepsza kampania społeczna.

W "Pięknej i Bestii" historia kończy się szczęśliwie, jak to w bajkach. W życiu czasem bywa inaczej. Mimo iż większość bohaterek filmu uporała się z chorobą i dziś mogą już o sobie mówić "jestem zdrowa", dwóm z nich nie udało się doczekać tego momentu. Ogromna wola wyzdrowienia, pogoda ducha i życiowa mądrość każdej z nich dają niesamowitą siłę, uświadamiając przy tym, jak ważna jest profilaktyka i wiedza na temat zagrożenia, które dotyczy każdej z nas. Obecny na seansie dyrektor festiwalu Jan A.P. Kaczmarek po projekcji powiedział: "My mężczyźni jesteśmy trochę do tyłu w temacie raka piersi, boimy się go. Ten film to zmienia. Dodaje odwagi". Moim zdaniem, to najlepsza rekomendacja tego obrazu.

Anna Solak