Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Postpornograficzna rewolucja

Post Pxrn Film Festival Warsaw to pierwszy w Polsce festiwal skupiający się na przeglądzie kina postpornograficznego. Głównym celem projektu kuratorowanego przez Agnieszkę Szreder i Rafała Żwirka jest adoracja seksualności, o której w erze postpornu mówi się inkluzywnie, różnorodnie i bez wstydu. Na festiwalu pokazano ponad 300 filmów opowiadających o seks-workerskich, performatywnych, alternatywnych, queerowych, feministycznych, eksperymentalnych i biopolitycznych strategiach prowadzących do redefinicji postrzegania ciała i seksualności.

. - grafika artykułu
fot. Klaudia Strzyżewska

W Kinie Muza, w dniach 16-17.02, odbyła się poznańska edycja Post Pxrn. W ramach skondensowanego festiwalu oglądaliśmy i oglądałyśmy filmy krótko- i średniometrażowe przypisane do poszczególnych pokazów tematycznych, mianowicie Seksualne jest polityczne, Bieguny przyjemności, Cnoty niewieście i Kink bez etykietek. Zanim jednak przejdę do omówienia powyższych seansów, kilka słów o samym nurcie postpornografii, który jest niezwykle interesującym i potrzebnym zjawiskiem kultury współczesnej.

Pochwała przyjemności

Antyprzemocowa, antypatriarchalna i antykapitalistyczna - postpornografia stoi w opozycji do tradycyjnej pornografii, podkreśla prawo do rozkoszy, ekspresji seksualnej, auto-definicji. Jest polityczna, koncentruje się na ciele i seksualności, dotyczy każdego i każdej z nas. Terminu "postpornografia" po raz pierwszy użyła Annie Sprinkle, artystka, seksuolożka, była pracownica seksualna, aktorka porno. Sprinkle w latach 90. krytycznie wypowiadała się o pornografii zorientowanej wyłącznie na męskie fantazje, postulowała konieczność nowego porno nurtu - który skupiałby się na kobiecym orgazmie i był kierowany do kobiet właśnie. Dziś postpornografia nie ma płci.

Dekonstruuje, ma angażować nie tylko umysł, ale także duszę i ciało. Pozwala na eksplorację całego spektrum seksualności i tożsamości, jest płynna, poszukuje, normalizuje. Jest dla człowieka postseksualnego narzędziem zmiany, ale równocześnie pozostaje także bardzo utopijna. Rozpatrywana w kontekście tego, co wokół aktualnej sytuacji społeczno-politycznej jest śmiałym, ale wciąż jeszcze mało słyszanym i sprawczym krzykiem buntu.

Seksualne jest polityczne

Jak już wcześniej wspomniałam, zarówno manifesty, jak i refleksje polityczne to duża część postpornografii. Blok Seksualne jest polityczne, choć początkowo wydawał mi się jednym z najmniej ciekawych, okazał się jednak najbardziej dla mnie interesujący. Już sam tytuł przywodzi na myśl hasło klucz - "The personal is political" - które było bezpośrednio związane z feminizmem drugiej fali. Prywatne było polityczne, bo określane jako "indywidualne" problemy kobiet związane z dostępem do edukacji seksualnej, opieką nad dziećmi czy szklanym sufitem wymagały zaangażowania i ingerencji polityków i polityczek, by zostać prawdziwie dostrzeżone i prowokować zmianę.

Dziś, jak pisał Slavoj Žižek, "seksualne jest polityczne". Filmy z tego bloku krążyły wokół związków ciała z polityką, wiele z nich było dla mnie pararelnych ze strategiami sztuki krytycznej, mam tu na myśli przede wszystkim brazylijskie Latifundium (reż. Érica Sarmet). Bardzo zajmująca była  projekcja autonomicznego projektu badawczego Autodefense Gynecology, który skupiał się na dekolonizacji historii ginekologii i oferował narzędzia pozwalające eksplorować własne ciała w domowym zaciszu. Gyne Punk to kolektywny projekt eksperymentalnego laboratorium ginekologicznego propagującego samopoznanie metodą do it yourself - warto tu przypomnieć, że w 2018 roku, w Arsenale, osoby z Gyne Punk zapraszały w ramach warsztatów do ekstremalnego poznania własnego ciała.

Największy dyskomfort wywołał we mnie średni metraż No Democracy Here z 2018 roku - dokument opowiadał o koncepcji dominacji politycznej. Bohaterką była domina Liad, która poprzez praktyki BDSM "edukuje" swoich niewolników prezentujących odmienne poglądy polityczne. To eksploracja definicji pojęć takich jak wolność czy zgoda, które są w tym przypadku bardzo silnie (i nadzwyczaj dosłownie) uwikłane w sieć demokracji wyborczej i polityki. Liad jest oczywiście lewaczką, natomiast nie sposób uciec od natrętnych scenariuszów, w których domina prezentowałaby konserwatywne poglądy.

Ostatni już short, o którym chcę wspomnieć w ramach tego bloku, to zapis performansu chilijskiego artysty Diego Argote'a. To be born ashes, to die weeds to opowieść o ciele, które odrzuca "męskie" cechy i rozpoczyna nieheteroseksualną wędrówkę, która prowadzi zarówno przez kolektywne, jak i indywidualne historie-rany. To liryczny portret miejsca, w którym jest się nieustannie obserwowanym i niechronionym, portret przestrzeni, z której pomimo obecności innych bije pustka i bezsilność.

Bieguny przyjemności

Blok poświęcony praktykom BDSM był dla mnie znacznie mniej ciekawy i znacznie bardziej męczący - być może dlatego, że o wiele dłuższy niż poprzednie pokazy, a same filmy nie były tak dobrze osadzone w kontekście, jak te krążące wokół zależności seksualności i polityki. Niemiecko-brytyjski Ruptured, najlepszy krótki film Porn Film Festival Berlin w 2021, czerpiący z mainstreamowej estetyki horroru, wzbudził we mnie raczej znużenie - trwał kilkanaście minut. Pomimo celowo niedopowiedzianej narracji nie budował żadnego napięcia, brakowało w nim konkretnej historii. Podobne odczucia mam w przypadku projektu Roberta Eagle'a OINK!, choć samo założenie wydaje mi się ciekawe. To zbiór wywiadów z gejami, którzy w różny sposób, ale używając tego samego słowa ("pig"), definiują swoją tożsamość i przynależność w kontekście indywidualnych, seksualnych upodobań.

Zainteresowały mnie jednak dwie projekcie, głównie ze względu na sposób wizualnej narracji. Pierwszy short autorstwa Jo Pollux i Sadie Lune, As You Wish My Lady to opowieść o mrocznych przyjemnościach, praktykach BDSM, w ramach których zarówno osoby dominujące, jak i uległe to osoby z waginami. Surowy, fragmentaryczny sposób montażu w połączeniu z miejscem akcji, czyli piwnicą, zagrał znakomicie. Drugi film, który zwrócił moją uwagę to Flower Market, który autorka, My Baby all Gone, opisuje jako sadomasochistyczny krajobraz marzeń kobiety. To zajmująca strategia wykorzystująca kwiaty, które są dość popularnym motywem nawiązującym do kobiecości, waginy, penetracji, ale w zupełnie inny sposób. Kwiaty są tu swego rodzaju tłem, wspomnianym krajobrazem, w ramach którego rozgrywa się historia pełna uległości.

Cnoty niewieście

Skromna, pracowita, zaradna, troszcząca się o męża - jaka jeszcze powinna być kobieta według polskich polityków? Blok Cnoty niewieście opowiada o kobiecości "przez pryzmat wolności, zabawy, niezależności i godności". Pokaz rozpoczął się od krótkiego dokumentu PornograHERs - The Women + who make porn portretującego historię kobiecego porno w sposób skondensowany, ale niebywale istotny dla zrozumienia kontekstu. W dyskusji o kobiecości nie sposób także pominąć motywu lalek Barbie, który był głównym wątkiem Gang Bang Barbie, filmu Joanny Rytel, eksplorującego prawo kobiet do przyjemności.

Motyw Barbie obecny był także w brazylijskim projekcie Venus in Glitter, miał służyć przewartościowaniu przypisanych niegdyś kobietom ról. Po raz kolejny odnoszę jednak wrażenie, że większość średnich metraży prezentowanych w ramach poznańskiej edycji Post Pxrn, to filmy nazbyt długie, nierzadko pozbawione merytorycznego kręgosłupa. Wartościowa była także projekcja Men's Planing eksplorująca temat masturbacji w bardzo surowy sposób, choć nie jest to nic nowego, bo tego typu projekty w sztukach wizualnych pojawiły się po raz pierwszy już kilkadziesiąt lat temu. Ta refleksja towarzyszyła mi także przy pozostałych projekcjach, które w mniej lub bardziej świadomy sposób były reminiscencją obrazów, które funkcjonują w kulturze wizualnej nie od dziś.

Kink bez etykietek

Ostatni pokaz filmów eksplorował ideę fetyszu reinterpretowaną w kontekście praktyk postpornowego manistreamu. To chyba najbardziej różnorodny, ale i najbardziej męczący pokaz. Odrealnione, przypominające strumień świadomości w akompaniamencie techno, projekcje przeplatały się tu z surrealistycznymi opowieściami o zniewalającym, brokatowym butt plugu, fascynacjami skórzanymi meblami czy samochodami.

Dwa wieczory spędzone w Kinie Muza, w ramach których obejrzałam kilkadziesiąt krótkich i średnich metraży, były dla mnie przytłaczające. Takie przytłoczenie jest wpisane w festiwalowe (krótsze i dłuższe) podróże, ale abstrahując chwilowo od merytorycznej i emocjonalnej wartości poznańskiej edycji Post Pxrn, pragnę poruszyć temat warstwy organizacyjnej. Brak informacji o czasie trwania (zarówno poszczególnych pokazów, jak i całych bloków) to w mojej ocenie poważne niedopatrzenie, które wpłynęło na odbiór całego przedsięwzięcia. Widzowie i widzki zostali i zostały wrzucone w nieokreśloną czasoprzestrzeń wyznaczaną przez kolejne pokazy filmów, które często się ze sobą zazębiały. Granica dzielące poszczególne shorty często się zacierała, co powodowało nie tylko przebodźcowanie, ale także mentalny chaos, brak chwili ciszy pozwalający na przepracowanie tego, co przed chwilą wydarzyło się na ekranie.

Same pokazy wywoływały we mnie ambiwalentne uczucia. Płynność postpornograficznej tożsamości i cielesności w pewnym momencie zaczęła dla mnie brzmieć jako zagrażająca. Czy w postpornografii jest miejsce na trwałość? Czy to wszechświat pozbawiony czułości lub kreujący tradycyjnie rozumianą czułość w nowy, post sposób?

W selekcji filmów zabrakło mi inkluzywności i właściwie dopiero dyskusje publiczności z kuratorem i kuratorką, odbywające się pomiędzy poszczególnymi blokami wraz w połączeniu z researchem własnym, utwierdziły mnie w przekonaniu, że w ramach festiwalu znalazło się miejsce dla ciał osób starszych, osób z niepełnosprawnościami. Shorty prezentowane w Muzie to niestety głównie ciała w kanonie - młode, wysportowane, jędrne - co jest trochę niefortunnym wyborem.

Odnoszę wrażenie, że poznańskiej edycji Post Pxrn brakowało z jednej strony trochę organizacji, z drugiej spójności. Jednocześnie rozumiem też, że pokrojenie rozbudowanego programu festiwalowego na mniejsze kawałki i wyselekcjonowanie wyłącznie tych wybranych, nie jest zadaniem łatwym i może powodować zawirowania w spójności. Po pokazach w Muzie czuję duży niedosyt, ale to właśnie dzięki temu zawieszeniu pojawię się na kolejnej edycji Post Pxrn Festival w Warszawie.

Klaudia Strzyżewska

  • Post Pxrn - edycja poznańska
  • Kino Muza
  • 16-17.02

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023