Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Doświadczanie ciała

O ruchu, świadomości ciała i pracy z młodymi artystami przy projekcie Ciało Ciałko opowiadają Aniela Kokosza i Paulina Giwer-Kowalewska z kolektywu Kolekttacz.

. - grafika artykułu
fot. Monika Klapiszewska - Piegowate Kadry

Czym jest Ciało Ciałko - czy to spektakl, pokaz? Jak je nazwać?

Aniela Kokosza: Można powiedzieć, że to spektakl ruchowy, choć forma, jaka została zaprezentowana 2 lipca, to bardziej pokaz pracy, która ma dopiero doprowadzić do spektaklu. Nasze działania są otwarte na tu i teraz oraz na pewien stopień improwizacji, który jest obarczony ryzykiem, nieprzewidywalnością, ale dzięki temu są świeże i autentyczne. Znacznie bardziej niż spektakl, który jest powtarzalny. Może określiłabym je działaniem performatywnym.

A zatem to działanie performatywne tworzone z dziećmi - uczestniczkami i uczestnikami warsztatów. Jak pracuje się z tak młodymi ludźmi?

A.K.: Zaprosiłyśmy wybrane osoby. Wszystkie znałyśmy wcześniej. Przewijały się przez nasze zajęcia, otwarte warsztaty, a ponieważ pracuję w Domu Kultury nr 2 w Poznaniu, część z nich chodziła też na moje zajęcia. To ludzie, którzy lubią aktywność, taniec, lubią się wyrażać poprzez ruch, ale też tacy, którzy są na tyle dojrzali, by mogli unieść odpowiedzialność za siebie i osoby współperformujące na scenie.

Paulina Giwer-Kowalewska: Są to dzieci w wieku 8-12 lat, które już nas znają, i ten projekt jest ukłonem w ich stronę, dostrzeżeniem ich zaangażowania i potencjału. Potencjał oczywiście ma każdy z nas, ale potrzeba jeszcze pracy i wytrwałości. I rzeczywiście, uczestnicy projektu mają to w sobie. Ciało Ciałko to proces. Każdy z elementów był dla nas niezwykle istotny, dlatego skupiałyśmy się na spotkaniach, które odbywały się wcześniej.

Skąd czerpałyście tematy, o czym chciałyście z dziećmi opowiedzieć?

P.G.-K.: Chciałyśmy na scenie spotkać ciała i ciałka. Zaczęłyśmy rozmawiać z dziećmi o tym, co to w ogóle dla nas znaczy. Czy rzeczywiście one mają ciałka, a my ciała? Okazało się, że nie. W ich interpretacji ciałka nie ma ktoś, kto jest młodszy. Ku naszemu zaskoczeniu, tym słowem określały jakość ruchu. I to nas otworzyło. Sprowokowało do pytania o to, co się między nami i młodymi ludźmi na scenie wydarzy. To zatem przede wszystkim opowieść o spotkaniu i o tym, jak możemy rozmawiać poprzez ciało. Dodatkowym tematem jest też postrzeganie przyszłości, tego, do czego te nasze ciała, ciałka dążą. Co nas spotka za kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Mówię o sobie i Anieli, bo to też było bardzo ciekawe, że w przypadku dzieci pytanie o przyszłość dotyczy kilku tygodni czy miesięcy. One nie myślą o czasie tak jak my, dorośli.

A.K.: Dodam jeszcze, że w trakcie pracy pojawiło się trzecie określenie - cielsko. Użył go po raz pierwszy w mojej edukacji ruchowej Witold Jurewicz. To też był element, na którym się skupiłyśmy. Kiedy czujemy się cielskiem, kiedy ciałem, kiedy ciałkiem i od czego to zależy? Badaliśmy to na przeróżne sposoby.

Mam poczucie, że aktywności sceniczne skupione głównie na ruchu wciąż budzą obawę wśród odbiorców.

P.G.-K.: To jest bardzo ciekawe, o czym mówisz, bo rzeczywiście jest tak, że w naszym systemie edukacji ciała jest bardzo mało. WF w wielu przywołuje niezbyt dobre wspomnienia. Ciało pojawia się tam w kontekście rywalizacji, porównywania, wyścigu kto wyżej, mocniej, dalej. My staramy się od tego odchodzić i wrócić do podstaw.

A.K.: Bo ciało jest pierwsze. Zanim nauczymy się mówić, już z niego korzystamy, a potem pojawia się komunikacja werbalna, która nam wszystko przykrywa. Porozumiewamy się za pomocą słów, bo to jest dla nas najbardziej naturalne, ale czy na pewno? To są pytania, na które staramy się szukać odpowiedzi i trochę odwracać perspektywę.

Deklarujecie chęć zwrócenia uwagi na potrzebę obecności pedagożek i pedagogów ruchu.  Ludzie odbierają ciało i ruch jako tę aktywność, która nie jest intelektualna. Mamy wielowiekowe zderzenie umysłu i ciała. Czy to myślenie wciąż jest obecne?

A.K.: Tak, to bardzo szeroki temat, ale myślimy, że intelekt jest potrzebny, by w sposób świadomy korzystać ze swojego ciała. Wiemy też jednak, że ciało i zmysły są pierwsze. Widzimy, słyszymy, czujemy, na tym nabudowuje się dalsza świadomość, również werbalna. Warto przyjrzeć się osobom z niepełnosprawnościami, jak wiele pracy muszą włożyć w to, żeby dojść do pewnych aktywności czy odważyć się na nie. Dlatego zawsze mnie dziwiło, że tak chętnie korzystamy ze słów, a z innych zmysłów czy odczuć mniej...

P.G.-K.: Jest też tak, że często my, dorośli, chcemy powracać do świadomości ciała. To ciekawe, że pomijamy etap, w którym oddalamy się od fizyczności, a potem szukamy jej na nowo. Przez zajęcia ruchowe czy praktykę jogi, które łączą w sobie umysł i ciało. Moim zdaniem ekstatyczne, graniczne momenty są też mocno połączone z ciałem. Myślę tu o kobietach i porodzie. Dla nas to zaskakujące, dzieci czują to intuicyjnie. To my, dorośli, odbieramy sobie możliwość komunikowania się z ciałem. Czasem, kiedy nas coś boli, okazuje się, że możemy się nauczyć z nim współpracować, że jesteśmy całością. Absolutnie nie jest tak, że to, co dotyczy ciała, jest mniej istotne niż to, co dotyczy głowy.

Co Wami kieruje w artystycznej działalności?

P.G.-K.: Chyba najbardziej kieruje nami chęć doświadczania ciała. Widzimy, jak, nawet na przykładzie Ciała Ciałka, uczestnicy pięknie pracują dzięki temu, że dajemy im taką możliwość. Kiedy z nimi rozmawiamy, czasami wychodzi ich oczywista niedojrzałość, bo to przecież dzieci. Ale kiedy są na scenie i porozumiewają się w ruchu, różnice pomiędzy nami znikają. Najważniejsze są momenty, w których możemy dać upust naszym emocjom poprzez ciało, i to chyba nas najbardziej kręci.

A czym w Waszym odczuciu jest świadomość ciała? I jak, bez użycia słów, komunikujecie przez nie w Ciele ciałku, bo to forma inna niż balet czy pantomima?

A.K.: Ciało może budować opowieść, ale niekoniecznie rozumianą według tradycyjnych założeń tworzenia. Spektakl nie musi być narracyjną, dramaturgiczną opowieścią. Gdy ktoś mnie pyta o czym jest ten spektakl, to mogę odpowiedzieć: a o czym jest dla ciebie? Co dzisiaj widziałeś, widziałaś na scenie? Co poczułeś, poczułaś, patrząc, wąchając, słuchając tego, co się działo? Z jednej strony jest to więc odbiór wrażeniowy, ale jest w tym też opowieść, bo poruszamy się w ramach, które są wymyślone przez nas - twórczynie, i staramy się je wypełniać opowieścią naszych ciał.

P.G.-K.: A jeśli pytasz o świadomość ciała, to dla nas głównie świadomość jego ciężaru. Nie tylko wagi całości, ale też każdej jego części. Uczymy się z dziećmi oddawać ten ciężar oraz wykorzystywać ruch zgodny z siłą grawitacji. Niekoniecznie ładny, ale dający na przykład możliwość bezpiecznego upadku. Przede wszystkim uczymy jednak dzieci, że niezależnie od tego, jakie mają ciało, jest ono wystarczająco dobre.

A.K.: Na początku próbujemy stanąć, usiąść albo położyć się gdzieś w ciszy, zamknąć oczy i po prostu przeskanować swoje ciało intelektualnie. Przejść myślą od czubka głowy do palców u stóp i z powrotem, poczuć, z czego to ciało się składa. Wiele osób nigdy się nad tym nie zastanawia. Potem ta praca rozwija się, by ciało mogło przekazać jakiś komunikat poprzez tą świadomą pracę.

Wpisujecie się w nurt ciałopozytywności?

A.K.: Lubimy ciało. Nie dopasowujemy go do określonych, wymyślonych przez kogoś standardów. Co nie oznacza, że ta praca nie jest trudna i każdy mógłby wejść w taki proces i pokazać się na scenie. Ciałopozytywność ma różne definicje, ale na pewno aspekt współistnienia różnych kształtów, kolorów, wielkości ciał jest dla nas superważny.

P.G.-K.: Powiem o moim doświadczeniu, bo chyba tak jest najprościej. Dla mnie - mamy czwórki dzieci - ważne jest to, by one widziały moje ciało. Nie mówię tutaj o nagości. Bardziej o tym, żeby wiedziały, że mój brzuch wygląda dziś tak, bo miałam ich w sobie. Chodzi o prawdę, szczerość, umiejętność mówienia o ciele, ale bez ocen i wartościowania.

Mówimy wciąż o świadomości. Na ile świadomy powinien być widz?

A.K.: Myślę, że powinien być otwarty na sposób komunikacji innej niż słowna. Mieć w sobie chęć doświadczenia nawet tego, co dla niego niezrozumiałe.

P.G.-K.: Żeby to docenić, pewnie warto też wiedzieć, że istotą nie jest idealny efekt. Nie chodzi o to, by dzieci podskoczyły równo lub wysoko. Projekt Ciało Ciałko powstał, by docenić pracę warsztatową, proces. Pokaz jest formą prezentacji, ale pracując na co dzień jako pedagożki, widzimy, jak często rodzice są nastawieni na spektakularny efekt. A warto po prostu towarzyszyć młodym ludziom w ich rozwoju. My inspirujemy się belgijskim zespołem Kabinet K, który pracuje z dziećmi i tworzy spektakle od wielu lat. Oni też działają na prostych zasadach bycia w ruchu, zabawie, radości, w relacji z drugim człowiekiem, w zgodzie z siłą grawitacji i tym, co ciało ma do powiedzenia. Oczywiście przed nami długa droga, ale martwi nas to, że takich projektów jest mało. Dajemy dzieciom wypowiedzieć się na scenie tylko wtedy, gdy my jako dorośli uznajemy je za gotowe. To błąd.

W takim razie kiedy jeszcze będzie okazja doświadczyć pokazu Ciało Ciałko?

A.K.: Zapraszamy 30 września o godzinie 16 do Sceny Wspólnej. Ciało Ciałko będzie prezentowane podczas "Forum o współczesnym tańcu i choreografii dla młodej widowni", które organizuje Centrum Sztuki Dziecka.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

  • Spektakl ruchowy Ciało Ciałko
  • wiek: 6+
  • 30.09, g. 16
  • Scena Wspólna
  • bilety: 35 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023