Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Zaczęliśmy się sobie przyglądać

- W obliczu prezentowania treści kulturalnych w internecie potrzebę edukacji widać jeszcze bardziej, bo do materiałów w sieci są w stanie dotrzeć i je skonsumować tylko osoby do tego przygotowane. Ich kompetencje muszą być stale rozwijane, a teraz jest to trudne. Jednak jeśli nie zrobimy tego my, ludzie kultury, to chyba nikt tego nie zrobi. Mam obawę, że przez pandemię tracimy czas i znów całe grupy młodych ludzi nie zostaną wyedukowane do kontaktu z kulturą - mówi Justyna Makowska*, dyrektorka Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania.

. - grafika artykułu
Justyna Makowska, fot. Grzegorz Dembiński

Za nami drugi rok pandemii. To trudny czas dla kultury. Jak z Twojego punktu widzenia pandemia na nią wpłynęła?

Bardzo dużo zależało od sektora kultury. Instytucje kultury wyszły z pandemii raczej obronną ręką, ale ich działalność stabilizuje w pewnym stopniu dotacja organizatora, którym w przypadku naszych instytucji jest Miasto Poznań. Skala wielu organizowanych wydarzeń była jednak zmniejszona. Niektóre formaty zniknęły lub musiały się zmienić, np. spotkaniom autorskim czy dyskusjom nadano formę online i okazało się, że mogą mieć one interaktywny charakter i świetnie się w takiej formule sprawdzają. Sytuacja organizacji pozarządowych, które stanęły do konkursów i otrzymały od nas granty, również nie była najgorsza, bo dofinansowania nie były obniżane w związku z pandemią, zmianą formy podawczej lub terminów wydarzeń. Pamiętajmy jednak, że organizacje, podobnie jak instytucje kultury, straciły inne źródła przychodów, m.in. opłaty z tytułu wstępu na wydarzenia, a przecież nadal musiały utrzymywać swoje siedziby i finansować inne koszty działalności, a na to już często nie wystarczała miejska dotacja. To wygenerowało spore trudności i sądzę, że z tego powodu wiele imprez zniknęło. One być może nie wrócą lub wrócą w zmienionym kształcie. I wreszcie trzecia ważna grupa współtworząca i współorganizująca kulturę, czyli niezależni twórcy i twórczynie kultury.

Chyba właśnie im było najtrudniej.

Zdecydowanie tak. Bardzo dużą wartością dla nas jest to, że dramatyczne chwile pandemii spowodowały, że do wielu tych osób dotarliśmy, a ich głos wybrzmiał wyjątkowo silnie. Freelancerzy i freelancerki na ogół współpracują z instytucjami i organizacjami. W obliczu kryzysu okazało się, że ta kooperacja nie jest możliwa, bo działalność kulturalna została zamknięta lub ograniczona i wiele osób znalazło się niejako poza systemem i pilnie potrzebowało naszego wsparcia. Wspólnie z osobami skupionymi wokół Wielkopolskiego Apelu Artystów i Artystek i Inicjatywą Pracowniczą zaczęliśmy zastanawiać się nad formami możliwego wsparcia dla środowiska. Tak narodził się program stypendialny Miasta dla osób współtworzących kulturę, ale także konkurs Ciąg Dalszy Nastąpi, realizowany z inicjatywy miejskich instytucji. Plusem było to, że wszyscy aktorzy naszej kulturalnej sceny: instytucje, organizacje, niezależni artyści i Miasto poznali się i zaczęli się sobie przyglądać. Program Ciąg Dalszy Nastąpi został zauważony i doceniony - pyta nas o niego wiele samorządów.

A jak to wszystko wpłynęło na kulturalny potencjał Poznania?

Pandemia negatywnie uderzyła przede wszystkim w wydarzenia o charakterze dużych festiwali. Ich realizacja była utrudniona. W minionym roku nie odbył się festiwal Spring Break. Ocalały natomiast mniejsze wydarzenia, również plenerowe. Z oczywistych względów imprezy poprzesuwano na lato i wczesną jesień. W pozostałych miesiącach następowało znaczne wyhamowanie. Wydarzenia były albo przenoszone w całości do internetu, albo zmieniały się ich terminy.

Regres widać też w instytucjach. Jest jednak mniej premier.

Tak i z pewnością wpływają na to również mniejsze budżety instytucji oraz spadek przychodów ze sprzedaży biletów. Natomiast bezpodstawne były nasze obawy, że publiczność, nawet w okresach poluzowania obostrzeń, nie wróci. Wydarzenia miały dobrą frekwencję, choć znów - już w listopadzie zaczęły rosnąć obawy przed kontaktem z ludźmi.

Czy w ciągu tych długich miesięcy pandemii przeżyłaś jakieś pozytywne zaskoczenie?

Na początku pandemii takim zaskoczeniem był festiwal Short Waves, który był pierwszą ofiarą lockdownu, bo miał się odbyć tydzień po jego ogłoszeniu. Został przeniesiony do sieci i wypadł znakomicie. Jego organizatorzy byli jednymi z pierwszych, którzy z sukcesem przeszli tę transformację. Innym przykładem jest festiwal Ale Kino! - tu organizatorzy byli w nieco lepszej sytuacji, bo mieli wiele miesięcy, by się przygotować, i efekty ich pracy były świetne. Fascynujący był moment, kiedy po wielu miesiącach online'u wszyscy poczuli, że mają go dosyć, zwłaszcza że nie wszystkie formaty się sprawdziły. Powroty do formuły na żywo były naprawdę poruszające.

Ciekawi mnie, jak wyglądała organizacja pracy Wydziału Kultury. Wasza praca polega na żywym, stałym kontakcie z ludźmi oraz dziesiątkach spotkań i rozmów.

Spotkania nadal się odbywały, ale w trybie online. Na początku było ich mniej, ale po parunastu tygodniach znów zrobiło się intensywnie. Spotykaliśmy się wielokrotnie z organizacjami pozarządowymi, które chciały przeformatować zaplanowane wydarzenia oraz zaktualizować oferty. Musieliśmy wspólnie się nad tym wszystkim zastanawiać i szukać rozwiązań organizacyjnych i prawnych. Nikt przedtem tego nie robił.

A jak pracownicy Wydziału oceniali zdalny tryb pracy?

Nie było możliwe, by wszyscy pracowali zdalnie. Przyjęliśmy formułę hybrydową, by ograniczyć liczbę osób przebywających w jednym pomieszczeniu. Dzieliliśmy się dyżurami. Bolączką był ograniczony i w jakiś sposób zakłócony przepływ informacji, ale nie spadało tempo pracy. Wszyscy realizowali swoje zadania, a nawet w związku z realizowanymi programami pomocowymi zadań tych było więcej. Bardzo brakowało nam jednak bezpośrednich rozmów i możliwości zajrzenia do każdego pokoju i szybkiej, osobistej wymiany zdań. Latem 2020 roku wróciliśmy i to było pozytywne doświadczenie. Zostaliśmy również wyposażeni w odpowiedni sprzęt do pracy zdalnej i nabraliśmy w niej kompetencji.

Jaka jest Twoja prognoza przyszłości poznańskiej kultury? Pandemia jeszcze potrwa.

Wiele formatów online z nami zostanie. Wszyscy już wiedzą, które z nich się sprawdzają. Zachęcamy również organizacje pozarządowe, by w swoich planach i ofertach uwzględniały komponent internetowy. Boję się o duże wydarzenia, zwłaszcza z udziałem gości zagranicznych. Myślę m.in. o Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego, który przełożono na 2022 rok, by uniknąć konkurowania z - przełożonym z powodu pandemii na rok miniony - Konkursem Chopinowskim. Liczymy, że wszystko się uda, ale mamy jakieś poczucie niepewności. Bardzo martwi mnie także zahamowanie naszych prac i działań nad rozwojem edukacji kulturowej, przez lata zaniedbanej i teraz także znajdującej się w kryzysie. W obliczu prezentowania treści kulturalnych w internecie potrzebę tej edukacji widać jeszcze bardziej, bo do materiałów w sieci są w stanie dotrzeć i skonsumować je tylko osoby do tego przygotowane. Ich kompetencje muszą być stale rozwijane, a teraz jest to trudne. Jednak jeśli nie zrobimy tego my, ludzie kultury, to chyba nikt tego nie zrobi. Mam obawę, że przez pandemię tracimy czas i znów całe grupy młodych ludzi nie zostaną wyedukowane do kontaktu z kulturą. Gotowy i konsultowany jest poznański program edukacji kulturowej. Wypada mieć nadzieję, że uda nam się wdrożyć jego wskazania, również w zakresie działań w przestrzeni wirtualnej.

Rozmawiała Katarzyna Kamińska

*Justyna Makowska - językoznawczyni i medioznawczyni, doktor nauk humanistycznych, od lipca 2015 r. dyrektorka Wydziału Kultury Urzędu Miasta, wcześniej m.in. wykładowczyni Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi i prodziekan Wydziału Humanistycznego tej uczelni

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022