Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Osiecka znana... i do odkrycia

Piosenki z tekstami Agnieszki Osieckiej powstawały przez cztery dekady, a ich słowa wciąż inspirują. Warto to sprawdzić na festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej". Zwłaszcza że, jak mówi Rafał Michalczuk z Teatru Nowego: - Wbrew pozorom czas działa na naszą korzyść.

Na scenie stoi grupa kobiet w różnym wieku - wszystkie ubrane elegancko, dominują czarne kolory, ale dwie z nich mają na sobie białą i czerwoną kreację. Jedna z nich śpiewa do mikrofonu. - grafika artykułu
Finalistki ubiegłorocznej edycji festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej", fot. Wiesław Czerwiński

Dlaczego właściwie warto pamiętać o Osieckiej? 

W myśl zasady "bo to wielki poeta był"! Ale tak poważnie - Osiecka jest ewenementem. Była kobietą, która napisała prawie dwa tysiące piosenek dla bardzo różnych, kultowych artystów. Myślę, że często ludzie nie mają nawet pojęcia, że to jej dzieła. Do tego była bardzo barwną istotą, nie tylko jak na tamte czasy. Jestem przekonany, że gdyby żyła dzisiaj, byłaby topową influencerką. Mało kto pamięta o tym, że stworzyła pierwsze hasło reklamowe Coca-Coli w Polsce ("Coca-Cola to jest to!" - przyp. red.). Za otrzymane pieniądze nic sobie nie kupiła. Oddała je sąsiadom, żeby z dzieciakami wyjechali na wakacje do Bułgarii. To po prostu była artystka pełną gębą.

Ale trudna...

...trudna, czyli artystka. Ona, Kofta, jeszcze kilku autorów piosenek, od lat poruszają pokolenia. Gdyby przetłumaczyć dziś te teksty na język angielski, to stałyby się totalnymi hitami.

Pytanie - czy się da?

No właśnie, to inna sprawa, ale kobieta, która pisała o imprezach, miłości, tańcu, szaleństwie, nienawiści i zazdrości, myślę, że dałaby radę i dziś.

W dostępnym na stronie festiwalu spisie, z którego swoje piosenki mogą wybierać wykonawcy, tytułów jest ponad półtora tysiąca. Dzięki temu Osiecką poznają też słuchacze.

Tak, troszkę inną, trochę mniej znaną. Ale u nas te doskonale znane utwory też są w nowy sposób zaaranżowane i zagrane. Niech żyje bal na przykład zabrzmi w cudownej, klasycznie gitarowej, wręcz hiszpańskiej wersji. Siedzisz i zastanawiasz się, czemu wcześniej to nie było tak grane. Tekstów w spisie jest nawet 1800. W tym roku udało się odnaleźć piosenkę niewykonywaną przez 26 lat trwania tego festiwalu.

Zanim wejdziemy na scenę na finałowy koncert w Teatrze Nowym, opowiedz, jak przebiegają eliminacje oraz skąd i kim są ludzie, którzy chcą śpiewać piosenki Osieckiej.

Festiwale wokalne w Polsce są popularne głównie wśród kobiet. W naszym przypadku jest tak: w marcu wysyłasz zgłoszenie. Potem mądre głowy tego festiwalu radzą, kto umie, a kto nie umie śpiewać (śmiech). To I etap konkursu. Zgłoszeń jest mnóstwo, z bardzo różnych miejsc, bo wysyłamy zawiadomienia o naborze i do domów kultury, i do akademii muzycznych i teatralnych. Jest też bardzo duże grono fanek i fanów w różnym wieku, np. na Facebooku, które informuje, że warto się zgłaszać. Kiedyś nawet poznańskie Senioritki, czyli cudowne starsze panie, prawie załapały się do finału. Dwa czy trzy lata temu była tutaj Anna Magalska, która jest aktorką Teatru im. W. Horzycy w Toruniu. Była najstarszą uczestniczką i absolutnie podbiła serca poznańskiej widowni. W tym roku też mamy kobietę, której wiek jest absolutnie słuszny, gdyż jest w moim wieku, więc około czterdziestki, ale to też pokazuje, że niezależnie od metryki możesz się na ten festiwal dostać. A skąd są nasi finaliści? To głównie osoby zajmujące się śpiewem czy wiążące z nim lub aktorstwem swoją karierę zawodową. Zdarzają się też takie istoty, które wchodzą z ulicy i zgarniają wszystko. II etap konkursu odbywa się w Sopocie. To część warsztatowa, której towarzyszy konkurs w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej. Okazało się, że dla dziewczyny, która w tym roku wygrała tam nagrodę publiczności i jury, to był pierwszy konkurs wokalny w życiu. Pomyślałem, że jeśli ona tak śpiewa na pierwszym konkursie, to gdy będzie miała za sobą takich występów dziesięć, to wszyscy mogą zejść ze sceny. Wymiata!

Nie ukrywam, że mam czasem problem z tym, jak śpiewa się Osiecką w trzeciej dekadzie XXI wieku. W regulaminie jest zapis, że dodatkowym uznaniem jury cieszą się własne interpretacje i indywidualne podejście do tych piosenek. One zawsze są tu świetnie wykonywane, ale czasem brakuje mi... nowoczesności.

...czasem są nabożnie traktowane (śmiech).

Trochę tak... tradycyjnie. Świetnym zabiegiem promocyjnym sprzed jakiegoś czasu była Osiecka w hiphopowej wersji Szygendy. Czy podobne reinterpretacje mają szansę się tu pojawić?

Jak najbardziej. To nie jest tak, że łamiemy kręgosłupy i tłumaczymy, że "gramy w określony sposób, bo pani Agnieszka pojawi się jako duch i cię zje"! Była Paulina Wróblewska, która rapowała Małgośkę. Małgorzata Walenda po wygraniu festiwalu przygotowała, stworzony w naszym w teatrze, recital Co będzie ze mną?, w którym te utwory były naprawdę wykręcone. Pamiętam zespół, który teraz nazywa się Mija Mi, wtedy Para - grali Osiecką w wersji elektronicznej. Był chłopak z gitarą, który loopował sobie własny kawałek i na żywo dogrywał chórki. W tym roku mamy duet, który jest bardzo radosnym elementem, bo przygotował naprawdę fajną etiudę aktorską. Więc tak! Zdarzają się wykonania zakręcone, ale tu trzeba być zdeterminowanym, żeby chcieć zrobić coś inaczej. Mieć pewność siebie i wiarę, że potrafisz dobrze zaśpiewywać i to się obroni. Nie warto kombinować za wszelką cenę, bo to czasami wychodzi dziwnie. W Sopocie byłem wielokrotnie świadkiem dyskusji uczestników czy uczestniczek z Jackiem Piskorzem, czyli z głównym kierunkiem muzycznym, który podpowiadał, jak można coś zrobić. Czasem dostawał odpowiedź, że piosenki są już zaaranżowane. Nie było żadnego kłopotu. Co do Szygendy, ja jestem absolutnie zachwycony, że to wtedy wyszło. Marzę o tym, by jak najwięcej utworów rapowanych, hiphopowych, metalowych, rockowych pojawiało się na tym festiwalu. Uważam, że w ogóle festiwale muzyczne (od naszego - piosenki aktorskiej, po te największe), jeżeli nie będą szły wyłącznie w stronę ewolucji znanych hitów, to się wypalą bardzo szybko.

Czy pamięć o Osieckiej jest w stanie przetrwać w znanych muzycznie formach?

Pewnie tak, bo jest sporo ludzi, którzy mają tę estetykę piosenki aktorskiej zakorzenioną. Musi być długa czarna suknia, żeby wyrazić niepokój wewnętrzny (śmiech). Jest też jednak masa artystów i artystek, którzy śpiewają Osiecką po swojemu. Marcin Januszkiewicz płytą Osiecka po męsku wywrócił wszystko do góry nogami. Polecam też album nowOsiecka z genialnym kawałkiem Łony i Webbera Ostatnia prosta, czyli ich wersją Na zakręcie. Z tego, co wiem, pan Jerzy Satanowski, którego mało kto by o to podejrzewał, uwielbia to wykonanie.  O zespole Bibobit, który zrobił totalnie odlotową płytę (Co to za czas Bibobit/Osiecka - przyp. red.), można powiedzieć wszystko, ale nie to, że śpiewają ją po bożemu.  

Myślisz, że Osiecka jest trudna? To są mądre teksty i ich interpretacje, które przez lata utrwaliły nam się w pamięci. Może dotychczasowe wykonania tych piosenek wystarczająco dobrze wydobywają sensy?   

To są evergreeny. Tak dobrze je znamy, że trudno pomyśleć o nich inaczej. Ale (zabrzmię teraz jak stary człowiek) dużą przyjemność czerpię z tego festiwalu, gdy słucham młodych ludzi. Oni czasem śpiewają kompletnie o czymś innym, niż ja czytam w tekście. Dziewczyna, która zmiażdżyła Sopot, dokleiła do hitu Sing Sing zupełnie inny utwór i ta piosenka nabiera zupełnie nowego znaczenia. Nagle staje się manifestem silnej kobiety. Rozmawiałem też z jedną z artystek, która śpiewa w tej edycji festiwalu, i ona szczerze powiedziała, że nie znała utworu, który wybrała. Gdy czytała wspomniany spis piosenek, spodobał jej się tytuł jednej z nich. Potem zainteresował ją tekst, bo uznała, że można go ciekawie rytmicznie zinterpretować. I to działa. Mam wrażenie, że wbrew pozorom czas działa na naszą korzyść. Przychodzi muzyczne pokolenie, które jest nauczone coverów, miksów, remiksów, a także tego, że nie ma świętości, że stara muza służy do sampli, a nie do tego, by ją śpiewać tak jak kiedyś. I okej. Raz na jakiś czas zdarzy się Zalewski nuta w nutę śpiewający Niemena...

...ale jak to robi...

...no właśnie! A z drugiej strony pojawi się na pewno ktoś, kto go zmiksuje i wyjdzie zupełnie inny kawałek. Cudownie. Ja jestem fanatycznie oddany pomysłom remiksów Osieckiej i zapraszam.

Powiedz jeszcze, ile osób zobaczymy na scenie. I jaka będzie jakość tegorocznego festiwalu, bo ona za każdym razem jest inna.

W tym roku koncert będzie różnorodny, jeśli chodzi o dobór repertuaru. Gdybym miał ułożyć go tak, by się podobał, to on dokładnie taki by był. Jest kilka niesamowitych wokali. Dziewczyna, którą porównano do Karin Stanek, Krystyny Prońko, a ktoś powiedział, że w ogóle nie ma takiego śpiewania w tym momencie w Polsce. Są artystki po uniwersytetach wokalnych, są aktorki, które czego nie dośpiewają, to dopowiedzą, i to też jest fajne. Mamy dziewięcioro finalistów, dziesięć osób na scenie - duet, który ponoć się nie lubi, dziewczynę pierwszy raz startującą w konkursie i wyjadaczkę, która uczy śpiewać innych, oraz panią o korzeniach armeńskich. Wszyscy wystąpią 7 października w Mazowieckim Teatrze Muzycznym im. Jana Kiepury w Warszawie. Potem, od 12 października, koncerty będą odbywać się u nas, w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pierwsze dwa dni to występy finalistów. 13 października oceni ich jury. Zwycięzców poznamy na koncercie finałowym 14 października. Towarzyszyć mu będzie recital Barbary Małeckiej, która wygrała poprzednią edycję. A 15 i 16 października w ramach festiwalu pokażemy Zaśpiewaj raz, zagraj raz Jerzego Satanowskiego. Wśród gwiazd są m.in. Stanisława Celińska, Marcin Januszkiewicz, Wojciech Wysocki i Mirosław Baka. Koncert poprowadzi Artur Andrus.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

  • Festiwal "Pamiętajmy o Osieckiej"
  • 12-16.10
  • Teatr Nowy
  • bilety

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023