Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

MY NAME IS POZNAŃ. Poza strefą komfortu

- Przekazujemy swoje doświadczenia - zarówno te pozytywne, jak i te trudne. Dzielimy się obserwacjami codziennego życia z punktu widzenia młodych ludzi żądnych nowych przygód i podróży, także tych wewnętrznych. Nagrywając płytę Neons, zdecydowanie wyszliśmy poza strefę komfortu i zachęcamy do tego również naszych słuchaczy - mówią Natalia Hoffmann-Pawlak i Maurycy Olszlegier, twórcy poznańskiego zespołu Neons, w rozmowie z Sebastianem Gabryelem.

Dziewczyna w żółtym swetrze i chłopak w koszulce w paski pozują na tle czerwonej ściany. Oboje noszą okulary przeciwsłoneczne. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

"Podążaj za światłem neonów!" - zapraszacie na swoim Facebooku. Załóżmy, że nigdy nie słyszałem Waszej muzyki i postanowiłem podążać za tym światłem. Co znajdę na końcu drogi?

Natalia Hoffmann-Pawlak: Znajdziesz dwójkę ludzi, których połączyła miłość do muzyki r&b, soul i funk. Nasza twórczość jest wypadkową właśnie tych gatunków.

W ubiegłym roku wydaliście debiutancki album, który, jak sami przyznajecie, jest również efektem pracy nad sobą. Co w tej kwestii jest dla Was - każdego z osobna - największym powodem do radości?

Maurycy Olszlegier: Pierwszy album nauczył mnie pracy nad koncentracją, skonfrontował mnie z moim perfekcjonizmem i pokazał, że należy doprowadzać sprawy do końca, ponieważ daje to znacznie więcej satysfakcji niż ciągłe dopracowywanie, poprawianie utworów. Na skończone dzieło patrzy się z zupełnie innej perspektywy - bardziej jako słuchacz niż twórca.

N.H.-P.: Ja z kolei w trakcie nagrywania płyty odkrywałam swój głos, w jego brzmieniach i barwach, których wcześniej nie byłam świadoma. Głos jest przedłużeniem naszej osobowości; liczy się nie tylko to, co mówimy i śpiewamy, ale również jak to robimy. Pozwoliłam sobie być bardziej delikatna.

Jak mówicie, macie zupełnie różne osobowości. Zastanawiam się, która jest bardziej zwariowana, skoro optymizmem kipicie oboje. I za co Maurycy najbardziej ceni Natalię, a Natalia Maurycego?

M.O.: Najbardziej cenię Natalię za wielki optymizm i wiarę w naszą muzykę, której mi czasami brakuje. To pozwala na "wyłączenie" wewnętrznego krytyka i czerpanie satysfakcji ze wspólnej drogi. Ważna dla mnie jest również energia, która bije od Natalii. Nakręca ona cały twórczy proces, a następnie wybucha jak wulkan w trakcie koncertów.

N.H.-P.: A ja jestem pod wrażeniem wiedzy i umiejętności Maurycego z zakresu produkcji muzyki. Wszystkie nagrania oraz miksy i mastering zrealizował sam, a rezultat jest niesamowity! Maurycy ma w sobie dużo cierpliwości i determinacji, by uczyć się nowych rzeczy i rozwiązywać problemy. Mam wrażenie, że dzięki temu każdy kolejny utwór stawia nas o krok dalej. Pomimo że oboje jesteśmy zodiakalnymi skorpionami, różnimy się pod względem temperamentu: ja napędzam do działania i wyrzucam energię na zewnątrz, a Maurycy potrafi skierować naszą energię do środka, aby muzyka, którą tworzymy, była jak najlepszej jakości. Poza tym świetnie nam się spędza czas - nie tylko w studiu czy na koncertach - co jest bardzo ważne, kiedy tworzymy razem.

Natalio, z zawodu jesteś psychologiem - jak oceniasz skuteczność terapii muzyką?

N.H.-P.: Na co dzień pracuję jako muzykoterapeutka z dziećmi z zaburzeniami rozwojowymi. Zarówno rytm, jak i melodia służą jako forma nawiązania więzi z drugim człowiekiem, są alternatywnym sposobem komunikowania emocji. Muzyka, jak każda forma sztuki, ma dwie zasadnicze funkcje: ekspresywną, kiedy chcemy wyrazić siebie, oraz impresywną, kiedy zaczynamy odczuwać emocje pod jej wpływem. Jest wiele piosenek, które powodują u mnie gęsią skórkę i silne emocje.

M.O.: W pierwszą płytę włożyliśmy dużo emocji. Dlatego bardzo nas cieszy, kiedy po koncertach ludzie opowiadają, jak poszczególne piosenki na nich wpływają, kiedy interpretują je po swojemu.

Skoro mówimy o pociesze duszy - zamiast niesławnego "weź się w garść" zachęcacie do mówienia raczej "jestem tu". Co chcielibyście powiedzieć nam jako Neons swoją muzyką?

N.H.-P.: Rzeczywiście, często, kiedy człowiek czuje się źle, pierwszą reakcją otoczenia są komunikaty typu "będzie dobrze", "nie płacz", "nic się nie stało". Pomimo dobrych chęci nie są one zbyt wspierające. W piosence Deal With It staramy się przedstawić emocjonalny obraz osoby zmagającej się ze stanami depresyjnymi, która słyszy, że właśnie ma wziąć się w garść, a zupełnie nie ma na to sił.

M.O.: Nasza muzyka działa na każdego inaczej i każdy znajduje w niej coś dla siebie. Przekazujemy swoje doświadczenia - zarówno pozytywne, jak i te trudne. Dzielimy się obserwacjami codziennego życia z punktu widzenia młodych ludzi żądnych nowych przygód i podróży, także tych wewnętrznych. Nagrywając płytę Neons, zdecydowanie wyszliśmy poza strefę komfortu i zachęcamy do tego też naszych słuchaczy.

Neons to również efekt zabawy formą i brzmieniem. Trudno znaleźć w Polsce drugi tak ciekawy neo-soul z ostatnich dziesięciu lat. Czy jednak nie macie czasem ochoty podkręcić tempa i dodać jeszcze intensywniejszych kolorów? Pytam, bo mam przeczucie, że w porównaniu do Waszego kolejnego, jeszcze niewydanego albumu debiut może wydać się nieco zachowawczy.

N.H.-P.: Debiutancka płyta Neons była dla nas polem do eksperymentów muzycznych w zakresie brzmień, harmonii i przekazu. Kolejna płyta będzie bardziej zdefiniowana i spójna stylistycznie, co na pewno uczyni ją jeszcze bardziej wyrazistą i neonową (śmiech).

Przygotowujecie już nowy materiał?

M.O.: Tak, ukaże się wiosną 2024 roku i będzie całkowicie po polsku. Do wiosny jest jeszcze sporo czasu, ale pierwszy singiel Kałuże z nadchodzącego albumu można już usłyszeć. Jest też teledysk na YouTubie, nad którego oprawą wizualną pracował Bartosz Chmielewski. Całość kręciliśmy w poznańskim Domu Tramwajarza.

Neons to nowoczesne brzmienie, mocno osadzone w latach 90. Jeśli włamię się na Wasze konta Spotify, jakie płyty zobaczę?

M.O.: Na pewno sporo płyt kolektywu Soulquarians, z artystami takimi jak: D'Angelo, Erykah Badu, The Roots, A Tribe Called Quest i wielu innych. Dużo współczesnego UK Jazzu, czyli takich wykonawców, jak Tom Misch, Yussef Dayes, Ezra Collective, Oscar Jerome, Jorja Smith. To artyści, którzy znacząco wpłynęli na nasze postrzeganie muzyki. Na moich playlistach znajdziesz też sporo muzyki z lat 70., z nurtu Motown, a także dużo jazzu. Trudno w kilku zdaniach opisać wszystkie nasze inspiracje, dlatego zapraszam na playlisty na kanale Neons - co jakiś czas wrzucamy tam utwory, bez których nie możemy żyć.

N.H.-P.: U mnie znajdziesz sporo kobiecych głosów lat 90. - Erykah Badu, Mary J. Blige, TLC, Lauryn Hill, ale też z lat 2000. - Alicię Keys czy Destiny's Child. Wśród artystek nowej generacji stale słucham Little Simz, Jorji Smith, Nao, Cleo Sol i Yebby. Nie mogłabym też pominąć mojego ukochanego Andersona Paaka, którego charyzma sprawia, że czuję się, jakbym była w kosmosie.

Jesień to czas mnóstwa koncertów w klubach. Jak będzie wyglądać to u Neonów?

M.O.: Wszystkie szczegóły są w naszych mediach społecznościowych. Zapraszamy! Podążajcie za światłem neonów!

Rozmawiał Sebastian Gabryel

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023