Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

MY NAME IS POZNAN. Pijemy kakao, palimy Palo Santo

- To, co wysyłamy w świat, wraca, dlatego zależy nam, by dzielić się wyłącznie dobrem oraz chillem, który może umilić życie innym - mówią dziewczyny z poznańskiego duetu Córy, Kasia Tontor i Natalia Hoffmann.

Dwie artystki opierają się o siebie, siedzą na murku, na którym widnieje grafitti. Na pierwszym planie widać ciężkie, brązowe buty jednej z dziewczyn, która wyciągnęła nogi w luźnej pozycji. - grafika artykułu
Córy, fot. Ewelina Jaśkowiak

W zeszłym roku ukazał się Wasz debiutancki album. Idziemy po swoje pokochało wielu, i to za wiele różnych rzeczy. A za co Wy najbardziej lubicie swój krążek?

Najbardziej jesteśmy wdzięczne za to, że ten album połączył nas na muzycznej drodze. Uwielbiamy go za beaty, teksty i współbrzmienie naszych wokali. Jest zapisem wspaniałego procesu naszych spotkań, rozmów i tego, jak się poznawałyśmy, wymieniając doświadczeniami. Bo spotkałyśmy się w odpowiednim momencie. Jak to się mówi, "the legend is born" - to album, który aspiruje do bycia klasykiem w swoim gatunku, więc lepiej się w niego zaopatrzcie! (śmiech) W całości został zrobiony w stylu DIY - to nasze bity, nasze teksty i jedna na milion synergia wokali.

Jesteście jednym z tych duetów, które wiedzą, co to dobry chill. Nie jest wyłącznie moim odczuciem, że Córy grają tak, iż łatwo zapomnieć o codziennych troskach. A przecież w dzisiejszej rzeczywistości raczej trudno o relaks... Skąd bierzecie ten optymizm?

Pijemy kakao, palimy Palo Santo, do tego self-care i dbałość o swoją energię i otoczenie. Tym chcemy się dzielić. To, co wysyłamy w świat, wraca, dlatego zależy nam, by dzielić się wyłącznie dobrem oraz chillem, który może umilić życie innym.

Jednak ta mieszanka czarnych brzmień to nie tylko luz, ale też wiele osobistych refleksji i historii opowiadanych z perspektywy młodych kobiet. Co Córy przede wszystkim chcą nimi przekazać?

To, co jest dla nas ważne, to że dziewczyny nie muszą ze sobą rywalizować - każda z nas jest źródłem inspiracji. Tak właśnie jest z nami - współtworząc, możemy uzyskiwać nowe i świeże brzmienia. Chcemy pokazać, że dziewczyny mają do przekazania wartościowe historie. Nasza nazwa nawiązuje do tego, że każda z nas jest córką. To nas łączy i dlatego widzimy tak duży potencjał do współpracy z innymi artystkami.

Czy można powiedzieć, że Córy to projekt w pewnym sensie retrospektywny? Czarne brzmienia z lat 90. wręcz się z niego wylewają! Skąd ta słabość do nich? I czy czasem nie żałujecie, że urodziłyście się odrobinę za późno? (śmiech)

Niczego w życiu nie żałujemy, bo wszystko jest po coś, i na co dzień żyjemy "tu i teraz". Oczywiście, lata 90. są dla nas dużym źródłem inspiracji i mają ogromny wpływ na tworzenie - szczególnie gdy mamy na myśli tempo, brzmienia czy ogólny vibe. Te lata były przełomowe, jeśli chodzi o rozkwit i spopularyzowanie muzyki r&b i hip-hopu. Wtedy tworzyli artyści, którymi inspirujemy się do dziś, tacy jak Alicia Keys, TLC czy 2Pac. Zresztą mogłybyśmy wymieniać ich bez końca...

Soul i rap to połączenie, które potrafi być bardzo efektowne - i w Waszym przypadku właśnie takie jest. Jednak nie ma wątpliwości, że w Polsce stosunkowo rzadko wychodziły z niego naprawdę udane rzeczy. Mówiono nawet, że np. r&b to coś, co w tym kraju po prostu nie może się udać, chyba że robi to Sistars. Czy z początku nie miałyście obaw, że i Wy zostaniecie tak ocenione?

Od pierwszego naszego singla Morele Bax wiedziałyśmy, w którym kierunku pójdziemy. To wszystko po prostu z nas wypłynęło, i tak właśnie powstał nasz soul'n'rap. Z hip-hopu bierzemy warstwę instrumentalną oraz strukturę tekstów, styl narracji, a z soulu - harmonię i groove. Swoją drogą, jako nastolatki słuchałyśmy Sistars, które w Polsce faktycznie były takim punktem referencyjnym, jeśli chodzi o r&b. Porównanie do nich jest dla nas ogromnym zaszczytem.

Po dużej płycie przyszedł czas na epkę i single - w tym remiksy. Zaostrzacie nam apetyt na coś większego, co niedługo nadejdzie? Macie już plany na nową płytę?

Tak, pracujemy nad nowym materiałem, który ukaże się w najbliższym czasie. Stay tuned! (śmiech)

Nawiązując do tytułu płyty, idziecie po swoje i jak dotąd jesteście w tym bardzo skuteczne. Ale jaki tak naprawdę jest Wasz wymarzony cel? Co byłoby największą radością dla Cór?

Największą radością byłoby dla nas nie tylko żyć muzyką, ale i z niej żyć. Chciałybyśmy też zagrać na wszystkich polskich festiwalach, choć kilka mamy już zaliczonych.

Jakie będą Wasze najbliższe ruchy?

W nowym roku wracamy ze zdwojoną siłą i nowym materiałem. Do zobaczenia!

Rozmawiał Sebastian Gabryel

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024