Pod tymi słowami mógłby podpisać się dyrygent Antoni Wit, który 7. lutego skończył 80 lat. Artysta swój jubileusz świętuje serią koncertów z orkiestrami w całym kraju. W Poznaniu przygotował jeden z orkiestrą Filharmonii Poznańskiej. Dobór programu pozwolił Witowi zaprezentować dwa niezmienne elementy jego dyrygentury: witalność i znakomitą umiejętność przełożenia koncepcji na wykonanie.
Na początek zabrzmiała III Symfonia D-dur Franza Schuberta, który urodziny obchodziłby tydzień przed maestrem. Trzecia powstała, gdy Schubert miał 18 lat i w muzyce słychać zapał młodego kompozytora. Dużo w niej zadziornego dowcipu i tanecznych rytmów. Witowi młodzieńcza energia zdecydowanie służy, ale Schubertowski humor zdecydował się trochę przytępić: w miejsce błyskotliwego żartu wybrał uśmiech z puszczeniem oka. Puszczał je w części pierwszej, a spokojne Allegretto i Menuet stopniowo prowadziły do dynamicznego, pełnego kontrastów finału. Wybrzmiał on bardzo wyraziście dzięki logicznemu rozplanowaniu całości symfonii. Wit znalazł w orkiestrze Filharmonii Poznańskiej właściwych partnerów. Wyróżniły się pierwsze głosy dętych drewnianych, którym Schubert nie szczędził solowych wejść i wspólnych dialogów. Ozdobą wykonania zostały grające jasnym, słonecznym dźwiękiem trąbki. Ich wejścia w tutti stały się jednym z najbardziej charakterystycznych momentów tego wykonania.
Po przerwie filharmonicy wykonali po raz pierwszy w Poznaniu poemat symfoniczny Die Seejungfrau Alexandra von Zemlinskiego, który w 1900 roku objął stanowisko głównego dyrygenta wiedeńskiego Carlstheater. Z teatrami Wiednia, Pragi i Berlina związany był do lat 30., gdy po Anschlussie Austrii zdecydował się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Karierę otwartego na muzyczne nowości dyrygenta łączył z pracą kompozytora, do czego w młodości Zemlinskiego zachęcał Johannes Brahms. Zemlinsky pisał opery (Sarema, Tragedia Florencka, Karzeł), pieśni, muzykę kameralną i symfoniczną. Był aktywnym uczestnikiem życia muzycznego, jednak historia zepchnęła go w zapomnienie. W przedwojennym Wiedniu skupiła się na muzycznych rewolucjonistach z II Szkoły Wiedeńskiej, których, o ironio, Zemlinsky uczył w szkole muzycznej i na prywatnych lekcjach.
Zemlinsky wrócił do powszechnej świadomości w latach 80 XX wieku, kiedy to odnaleziono partyturę Die Seejungfrau, fantazji orkiestrowej na motywach Małej Syrenki Hansa Christiana Andersena. Ukończona w 1903 roku, miała być poematem symfonicznym, który w kilku obrazach streści baśń duńskiego twórcy, lecz z biegiem czasu programowość zaczęła się zacierać. Ostatecznie Die Seejungfrau stała się trzyczęściową feerią obrazów, emocji i barw. Monumentalny utwór stawia duże wymagania orkiestrze oraz dyrygentowi, który staje przed wyzwaniem uporządkowania skomplikowanej faktury i ciągle zmieniającej się narracji. Wit dał w tym utworze pokaz znakomitego prowadzenia orkiestry. Gra poznańskich filharmoników była bardzo czytelna, kluczowe tematy konsekwentnie wydobywano z gęstej muzycznej materii, kolorystyka i dynamika precyzyjnie podążały za muzycznymi malunkami Zemlinskiego. Orkiestra Filharmonii jest w bardzo dobrej formie, co pokazała zarówno w potężnych tutti, jak i kameralnych, i solowych fragmentach. Podkreślę jedynie bogaty dźwięk kwintetu i bezbłędne waltornie, gdyż wymienienie wszystkich wartych zapamiętania muzyków sprowadzałoby się do zreferowania orkiestracji.
Koncert Antoniego Wita stał się wydarzeniem nie tylko ze względu na jubileusz, ale przede wszystkim z powodu walorów muzycznych. Te wynikały ze świetnej dyspozycji maestra i orkiestry oraz repertuaru, który zaprezentował wreszcie w Poznaniu muzykę von Zemlinskiego. Urodziny należy zaliczyć do w pełni udanych. Trudno bowiem wyobrazić sobie lepszy sposób na świętowanie urodzin wybitnego dyrygenta niż wybitny koncert.
Paweł Binek
- Urodziny Maestra
- Antoni Wit i Orkiestra Filharmonii Poznańskiej
- Filharmonia Poznańska
- 9.02
@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024