Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Przepraszam, pan tu nie stał

Pracownicy naukowi, architekci i mieszkańcy Poznania dyskutowali w czwartek o symbolicznym wymiarze pomników. To pierwsze z zaplanowanych trzech spotkań pod hasłem "Pan tu nie stał. O poznańskich pomnikach" z cyklu "Poznań w przebudowie".

. - grafika artykułu
fot. Maciej Kaczyński/Centrum Kultury ZAMEK

Jeśli spojrzeć na miasto z góry, łatwo można dostrzec symboliczną oś pomników, ciągnących się wzdłuż Alei Niepodległości - od Pomnika Powstańców Wielkopolskich po Pomnik Armii Poznań i Dzwon Pokoju na Cytadeli (która swego czasu również stanowiła swego rodzaju park-pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej). - Możemy wręcz powiedzieć, że znajdujemy się w dzielnicy pomnikowej, a nie zamkowej - zaznaczył Jakub Głaz, dziennikarz i krytyk architektury, prowadzący spotkanie. - Inna rzecz, że sam Zamek również był swego czasu pomnikiem. Symbolem niemieckości, którą teraz staramy się zatrzeć własnymi pomnikami - dodał.

Lokalizacja ma znaczenie

Według prowadzącego, każdy pomnik prócz pełnienia funkcji memorialnej, "zawłaszcza" miejsce, w którym stoi. Wiąże się to z określonymi zachowaniami, np. kiedy sprzed Pomnika Ofiar Czerwca '56 chciałaby wyruszyć odmienna ideowo manifestacja, fakt ten natychmiast wzbudziłby protesty. Z kolei Pomnik Armii Poznań aktywizuje przestrzeń, żyjąc własnym życiem. Można do niego wejść, korzysta z niego młodzież, jeżdżąca na deskorolkach, w jego wnętrzu odbywają się dyskusje i spotkania. Idąc dalej tym tropem - czy gdyby pomnik Jana Pawła II zamiast na Ostrowie Tumskim stanął na placu Wolności, gdzie początkowo był planowany, powstałaby tam strefa kibica EURO 2012?

Nieudana lokalizacja pomnika to częsty błąd pomysłodawców i fundatorów. Wystarczy wspomnieć choćby pomnik Hipolita Cegielskiego u zbiegu ulic św. Marcin i Podgórna czy pomnik Cyryla Ratajskiego na pl. Andersa. Pierwszy z nich został kompletnie przyćmiony prze znajdującego się nieopodal Starego Marycha, który choć nie przedstawia żadnej konkretnej postaci i jest raczej pomnikiem regionalizmu, stanowi najbardziej rozpoznawalny element tej okolicy. Drugi, przez ulokowanie w oderwanym od postaci miejscu, kojarzy się z jednym z najbardziej zasłużonych poznańskich prezydentów o wiele słabiej niż np. plac noszący jego imię.

Znaczenia, które wymknęły się spod kontroli

Czy pomników nie jest więc w mieście za dużo i czy nie znoszą nawzajem swojego oddziaływania? - Jeżeli jeden pomnik przejmuje znaczenie ideowe, to automatycznie wygasza oddziaływanie pozostałych monumentów - zauważyła Małgorzata Praczyk, historyczka, która doktoryzuje się, pisząc pracę właśnie o poznańskich pomnikach. - W ostatnim czasie mamy w Poznaniu wiele prób budowy nowych pomników, którymi chcemy zaznaczać swoją tożsamość. Warto podkreślić, że intencje fundatorów to jedno, a namnażanie się znaczeń już istniejących pomników to drugie. Nie zawsze da się je przewidzieć, więc często wymykają się spod kontroli - tłumaczyła. Przykład? - Pomnik Poznańskiego Czerwca, który z zbiorowym odbiorze jest postrzegany bardziej jako pomnik Solidarności roku '80.

Z tego wątku automatycznie wysnuwa się kolejny - czy skoro pomników w mieście jest tak wiele i każdy niesie ze sobą jakieś znaczenie, to jaki mają wpływ na postawy mieszkańców? - Może państwa rozczaruję, ale większości mieszkańców te pomniki po prostu nie obchodzą, także dlatego, że jest ich tak dużo - powiedział Maciej Frąckowiak z Instytutu Socjologii UAM, dla którego miasto stanowi obszar badań. - Mam tu na myśli zwłaszcza młodych ludzi i doskonały przykład wspomnianego już Pomnika Armii Poznań opanowanego przez rolkarzy - dodał.

Czy pomniki są wyrazem państwa narodowego? A może to "plemienne totemy", którymi zastępujemy ślady wcześniejszych symboli? Socjolog postawił tezę, że najczęściej konstruujemy miejsca, w których moglibyśmy się skupiać w momentach zagrożenia. - Pomniki są raczej wyrazem nie naszej siły, a naszego strachu. Boimy się, że wartości za jakie przelali krew nasi przodkowie, przestaną być ważne - mówił.

Spór o Pomnik Wdzięczności

Jak można było się spodziewać, rozmowa w dużej mierze została zdominowana przez budzący ostatnio sporo kontrowersji pomysł przywrócenia miastu Pomnika Wdzięczności, mającego kształt łuku triumfalnego z centralnie osadzoną figurą Jezusa. Pod uwagę brano aż 17 lokalizacji, najbardziej forsowana jest jednak ta nad jeziorem Malta. Pomysł tłumaczył na spotkaniu jego autor, prof. Stanisław Mikołajczak, nawiązując do tytułu cyklu: - Z mojej obserwacji wynika, że bardzo wielu poznaniaków chciałoby powrotu pomnika na jego stare miejsce. Jezus mógłby nawet powiedzieć do Adama Mickiewicza: "Pan tu nie stał" - żartował. - To niemożliwe, z powodu przejęcia tej przestrzeni przez inne treści, stąd pomysł nowego miejsca - dodał.

Monument mierzący 12,5 m wysokości i 22 m szerokości, zdaniem sporej części mieszkańców, nie pasuje do tego miejsca. Ich obawy dotyczą m.in. kolidowania sakralnego charakteru projektu z rekreacyjnym charakterem Malty. - Po co więc robić krzywdę tej idei i stawiać tam pomnik, skoro miasto zaproponowało również inne lokalizacje, na przykład Cytadelę czy Łęgi Dębińskie - pytał Jakub Głaz. - Malta stanowi ważne miejsce w przestrzeni miasta, w którym przecina się wiele istotnych ciągów komunikacyjnych - odpowiadał mu Mikołajczak. Głos w dyskusji zabrał również historyk sztuki Piotr Korduba, który jest orędownikiem dostosowania pomników i idei, które ze sobą niosą, do otaczającej rzeczywistości. - Dlatego jestem zwolennikiem pomników interaktywnych, a tym bardziej skwerów i zieleńców, a nie z góry narzuconych wizji określonego jury, które są nam dane raz na zawsze w określonej formie - podsumował.

Następne spotkania odbędą się 12 i 19 lutego, również w Holu Balkonowym CK Zamek. Będą dotyczyć kolejno kwestii urbanistycznych w procesie stawiania pomników i ich walorów estetycznych.

Anna Solak

  • spotkanie/dyskusja "Pan tu nie stał. O poznańskich pomnikach"
  • następne spotkania: 12 i 19.02, g. 18
  • Hol Balkonowy, CK Zamek
  • wstęp wolny