Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

A my dalej gramy...

Niewiele ponad półtorej godziny trwał wtorkowy koncert zespołu SBB w Eskulapie. Nie usłyszeliśmy bisów, było za to mnóstwo emocji i znakomitej muzyki. 

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

<<Graliśmy w piwnicach po 16-20 godzin na dobę. Sprzątaczki nas szmatami wyrzucały z klubów. Mówiły: "to są waryjoty, jo tu biera dymisja z tego klubu, ja tu nie beda robić, bo mi nerwy szarpią, wyciepcie ich". No to nas wyrzucali, a my dalej gramy>> - tak barwnie opowiadał o śląskich początkach zespołu SBB Józef Skrzek, w głośnym, sześcioodcinkowym filmie dokumentalnym "Historia polskiego rocka" Leszka Gnoińskiego. Minęło cztery i pół dekady od tamtych heroicznych czasów. Dziś SBB ma pozycję absolutnego klasyka polskiej muzyki rockowej. We wtorek zespół znów zagrał w Poznaniu.

Powroty

Można powiedzieć, że w pewnym sensie grupa zaczyna swą historię od nowa, wraca do źródeł. Po dwóch dekadach rozłąki w ubiegłym roku powrócił do niej perkusista Jerzy Piotrowski. I dzisiaj - tak jak przed laty - w nieocenionym tercecie z Józefem Skrzekiem i Apostolisem Anthimosem współtworzy błyskotliwy i obezwładniający swą mocą wizerunek zespołu. Wizerunek, siłą rzeczy, odwołujący się przede wszystkim do przeszłości. Czy jednak i dziś grupa ma coś istotnego do powiedzenia publiczności? Na to pytanie miał odpowiedzieć wtorkowy koncert.

Klub Eskulap wypełnili tego wieczora przede wszystkim słuchacze w średnim wieku. Tacy, dla których muzyka tria jest wspomnieniem pięknej młodości i rockowych uniesień sprzed lat. Na sali nie zabrakło jednak i młodszych słuchaczy, którzy odkrywają nieoczywisty urok tej muzyki.

Twórczość SBB to bowiem nie łagodne powroty do przeszłości, ale wciąż pełna twórczej furii dynamiczna muzyka. To granie, w którym - według jakiegoś bardzo oryginalnego, własnego pomysłu - mieszają się na żywo, na oczach widzów, elementy muzyki progresywnej i hard rocka, oczywiście są też wpływy jazz-rocka, ale i gdzieś w tle elektrycznego bluesa, jest owo charakterystyczne rockowe śląskie granie i ambitne poetyckie teksty.

Intuicje

Skrzek, tradycyjnie otoczony bogatym zestawem (czy nawet zestawami) instrumentów klawiszowych, na scenę wyszedł również - oczywiście - z gitarą basową. Świetne były zatem nie tylko te bogate, wsparte klawiszowymi harmoniami fragmenty koncertu, ale i te momenty, gdy zespół funkcjonował jako trio gitara - bas - perkusja. Intuicyjne porozumienie między instrumentalistami i wzajemne napędzanie się w rockowych improwizacjach, budziły wielki entuzjazm słuchaczy.

Na scenie były ustawione - zgodnie z oczekiwaniami słuchaczy - dwa zestawy perkusyjne. Mniej więcej w połowie wieczoru przyszła chwila na solo perkusyjne Piotrowskiego, do którego za moment dołączył Anthimos na drugim zestawie. Muzycy rozpędzili się na kilka długich minut w "bębniarskim" dialogu. Przyznawałem już kiedyś, że moment wieczoru pod tytułem "solo perkusisty" jest dla mnie bardzo często najbardziej nużącym, czasem irytującym, elementem koncertu. Rzadko kiedy coś z tego wynika poza popisem tężyzny fizycznej i technicznej sprawności. Piotrowski i Anthimos nie postawili na popisy. W ich perkusyjnym dialogu najważniejsza była muzyka, łączący ich puls - i dlatego był to dialog bardzo ciekawy. Dodajmy, że po paru chwilach dołączył do nich - oczywiście na instrumentach klawiszowych - Skrzek.

Tych trzech...

Na czym polega czar muzyki SBB? W jednym z filmów dokumentalnych o Czesławie Niemenie legendarny kontrabasista Helmut Nadolski opowiadał o momencie, gdy postanowił zaprosić śląskie trio do składu zespołu Niemena. Opowiadał w charakterystycznym dla siebie stylu: "...poszedłem do klubu. I tam grało SBB. Ja tak patrzę: takie maluchy a tak porządnie, >po niemiecku<, można powiedzieć, zapieprzali tego rockandrolla. I myślę: z tych jeszcze można coś wyciągnąć, bo są jeszcze nie tak zepsuci i mają dużą radość z tego grania. Przyjeżdżam do Warszawy i mówię: Czesiek, jak chcesz możemy zacząć, ale proszę zaangażować tych trzech!". Oczywiście, ta opowieść to być może część prywatnej mitologii Nadolskiego, ale z pewnością jest w niej wiele prawdy. Prawdą jest też wciąż, po tych czterech dekadach, że członkowie SBB wciąż nie są zepsuci i wciąż mają ewidentną radość z grania.

I choć może nie wypada zaglądać w metrykę, to trudno nie zwrócić uwagi, że dwaj członkowie tria mają już ponad 65 lat, jedynie Anthimos jest o kilka lat młodszy, bo zaczynał profesjonalną karierę jako nastolatek. Skąd więc biorą w sobie tę energię? Czy muzyka rockowa tak konserwuje, odmładza? Być może, w każdym razie ci trzej panowie z wdziękiem odsyłają do lamusa dawne twierdzenia, że rock to przemijająca moda i muzyka nastolatków.

Wiek i doświadczenie sprawiają natomiast, że artyści z wielką uwagą budują program wieczoru, składając repertuar ze starszych i późniejszych, ale też bardziej i mniej dynamicznych utworów. Skrzek oczywiście nie może już tak forsować głosu jak przed laty, wokalnie brzmi jednak w pełni wiarygodnie.

To wystarcza

"Chcemy dzisiaj przedstawić wam muzykę" - to słynne słowa pojawiające się na samym początku debiutanckiego, koncertowego albumu tria, wydanego w 1974 roku. Chyba do dzisiaj można je uznawać za motto twórczości tria. Członkowie SBB nie rozmywają swej twórczości w żadnych manifestach, ani gwiazdorskich pozach.  Cieszą się swoim nieprzeciętnym graniem i tę radość, energię  próbują przekazać swoim słuchaczom. To wystarcza. Zwłaszcza, że w tę opowieść grupa zaplata swoje dawne wielkie hity, jak nieco przerobione, odświeżone "Memento z banalnym tryptykiem" czy "Walking Around The Stormy Bay"...

Cztery tygodnie temu zmarł Jan "Kyks" Skrzek, słynny polski bluesman, młodszy brat Józefa. Koncert zakończyła więc żałobna pieśń, niemal bluesowy skowyt, dedykowany właśnie "Kyksowi". Płynął z niego niekłamany ból i smutek Józefa. Po tym utworze już nie było - bo chyba nie mogło być - żadnego bisu.

Czy zatem muzyka SBB jest dziś w jakimkolwiek sensie aktualna? Przyznam, że nie był to koncert, który rzuciłby mnie na kolana, który "zmienił losy świata". Ale też nie takie były z pewnością tego dnia ambicje muzyków. Ich twórczość nadal porusza, zachwyca, budzi emocje i zainteresowanie fanów. A publiczność bardzo owacyjnie przyjmowała każdy utwór i gorąco żegnała schodzących ze sceny artystów. Nie ma więc wątpliwości, że SBB ma nadal coś ważnego do powiedzenia.

Tomasz Janas

  • Koncert SBB
  • 24.02
  • Eskulap
  • organizator: agencja Ranus