Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

FESTIWAL FABUŁY. Proza instant

- Wyobrażam to sobie, ale nie mam pojęcia, kiedy może się stać - na pytanie o kres wojny i ukraińskie zwycięstwo odpowiedziała na spotkaniu w Zamku Kateryna Babkina, autorka nagrodzonych Angelusem opowiadań Nikt nie tańczył, jak mój dziadek. - To będzie na pewno straszny dzień zważywszy na to, jakie odnieśliśmy straty. Dzień końca wojny będzie tak naprawdę początkiem walki z konsekwencjami tego, co się teraz dzieje - dodała.

. - grafika artykułu
fot. Printscreen Monika Nawrocka-Leśnik

Kateryna Babkina, podobnie jak Jurij Andruchowycz, urodziła się w Iwono-Frankowsku, dawnym Stanisławowie. Jest pisarką, dziennikarką i scenarzystką. Zadebiutowała tomem poezji Ognie św. Elmy w 2002 roku. W Polsce ukazały się jej trzy tytuły, wszystkie w tłumaczeniu Bohdana Zadury. To powieść Sonia - książka nominowana była do ukraińskiej nagrody Książka Roku BBC 2013, oraz zbiory opowiadań - Szczęśliwi nadzy ludzie i Nikt nie tańczył, jak mój dziadek. Za ten ostatni zdobyła Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus 2021 i nagrodę czytelników im. Natalii Gorbaniewskiej.

Otwarte domy i serca

Czasy mamy takie, że nie sposób było rozpocząć spotkania od tematu innego niż wojna w Ukrainie. Co Babkinę zaskoczyło w postawie Europy i Europejczyków? - Przede wszystkim to otwarcie granic dla uchodźców - powiedziała. Bo kiedy ostatnio była w Polsce odbierając nagrodę Angelus, na granicy polsko-białoruskiej umierały w lesie kobiety i dzieci. - Łukaszenko wygonił ludzi, a Polska nie otworzyła granic. Bałam się, że teraz będzie podobnie, tym bardziej, że nie jesteśmy członkami Unii Europejskiej - tłumaczyła. Poza "otwartymi dla Ukraińców domami i sercami", autorkę zdziwiło jeszcze to, że cały czas toleruje się w Europie Rosję w różnych wymiarach, i tych tzw. dobrych Rosjan, którzy gdzieś jeszcze niby żyją.

Babkina opowiedziała o rosyjskiej (wcześniej radzieckiej) propagandzie w kontekście przywłaszczenia sobie  przez Rosję zwycięstwa w drugiej wojnie światowej, o potrzebnych zmianach w myśleniu o geopolityce - że w Europie są tylko wielcy gracze, którzy pomijają obecność mniejszych narodów. - Jeśli będziemy się starać, to wszystko można zmienić. Ale tu najbardziej chodzi o szczegóły i fakty. Wszystko to, co dotyczy geopolityki i historii - a to dwie różne rzeczy - jest dużym polem do manipulacji - podkreślała.

Pisarka podała kilka przykładów manipulacji, choćby przez media społecznościowe, które mają ogromne zasięgi. Mówiła między innymi o niechęci, która pojawia się przez powielanie niesprawdzonych informacji. Czy polskie mechanizmy manipulacji wyróżniają się na tle innych? Czy może Polska jest jednak bardziej na nie odporna? - Nie mogę powiedzieć czym Polska się wyróżnia, bo to tak naprawdę jest front, na którym wojuje cały świat - opowiadała Babkina, która pojawiła się w naszym kraju kilka tygodni po napaści Rosji na Ukrainę. - W końcu jednak zaczynamy omawiać i analizować te wszystkie momenty drobnych manipulacji. To studia przypadków, ludzie zastanawiają się na tym, co kiedyś było dla nich pewne.

Żeby czytelnicy sami do tego doszli

Nikt nie tańczył, jak mój dziadek to dla jednych zbiór opowiadań, a dla innych powieść w opowiadaniach. Historia pięciu rodzin, których dzieci spotykają się w szkole 1 września w pierwszym roku po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, i pozostają przyjaciółmi na całe życie.

Książka objętościowo jest niewielka, ale aż gęsto jej w niej od bohaterów. Czytając Nikt nie tańczył... najłatwiej rozrysować sobie powiązania i relacje między nimi, stworzyć drzewo genealogiczne. - Absolutnie taki był plan, tak miało być. Jakkolwiek ta książka nie byłaby cienka, to opowiada o Ukrainie w przeciągu stu lat, od lat 20. XX wieku do lat 20. XXI wieku - wyjaśniała na spotkaniu pisarka. - Może to głupio zabrzmi ze względu na jej objętość, ale to saga rodzina - dodała. - Pomysł był taki, żeby czytelnicy sami doszli do tego, że wszyscy bohaterowie są spokrewnieni. Tylko, że w ukraińskim wydaniu książki na okładce, pojawił się spoiler... - zdradziła.

Sama Babkina, by się nie pogubić, rozrysowała linię czasu z datami historycznych wydarzeń, które nawet jeśli nie są wymienione w książce, tworzą jej tło, oraz z datami urodzin wszystkich bohaterów. - Ale i tak na etapie końcowej redakcji doszukaliśmy się takich błędów jak np. że w latach 30. zjeżdżają się rodziny z dziećmi w podobnym wieku, a piętnaście lat później dziewczynka jest dopiero w szkole, a chłopiec poszedł już na wojnę... I to jest ten moment, kiedy patrzysz na linię czasu i mówisz "stop".

Książka Nikt nie tańczył... nominowana była to ukraińsko-żydowskiej Nagrody Literackiej "Spotkania". - Od wieków odsetek ludności żydowskiej w Ukrainie sięgał nawet 80 procent na terytoriach, które współcześnie nazywamy Ukrainą. To było potężne współistnienie kulturowe. Mieszały się tradycje, święta, elementy kultur. Sami ludzie się mieszali, płodzili dzieci. I tego nie da się rozdzielić - wyliczała Babkina. - Trwa to dalej, to nasza historia, kultura i kod genetyczny.

We wszystkich trzech książkach Babkiny wydanych w Polsce poruszana jest tematyka żydowska, Holokaustu. - Wszyscy mnie zawsze pytają czy mam do tego jakiś osobisty stosunek, dlaczego mnie to tak interesuje? Ale żeby się tym zajmować nie jest potrzebne żadne pokrewieństwo.

W Nikt nie tańczył, jak mój dziadek przedstawiona została Ukraina wschodnia, m.in. Charków i Donieck. Sama autorka, choć pochodzi z zachodniej części kraju, porusza się po niej jednak bardzo swobodnie. - Mój dziadek pochodzi z Donbasu, ze Starobielska. I jego historia życia stała się też tytułową historią dziadka Lesi. Znajomość wschodniej Ukrainy wynika jednak z tego, że to po prostu mój kraj - mówiła.

Publiczność nie zawiodła. Wśród ciekawych pytań były m.in. pytania o to, kto jest narratorem tej opowieści oraz o kwestie tłumaczeń kiedy mowa o rzeczach tożsamościowych. - To trzecia osoba, ale tak naprawdę chciałabym, żeby narratorem był sam czytelnik. Gorzej to działa w przypadku czytelników europejskich, ale w Ukrainie się sprawdza, bo to historia mojego pokolenia, którą sami sobie opowiadamy - mówiła autorka.

- Historia i literatura działają na dwóch poziomach - choć pewnie jest ich więcej. Pierwsza jest historia, o której się opowiada, zestaw faktów i danych, które przekazuje autor, drugi poziom to doświadczenie i warunki, jakie może przyjąć czytelnik - opowiadała na spotkaniu. - Wierzę w to, że wielka literatura, pomimo tego że opiera się na lokalnych kontekstach, opowiada historię na poziomie wartości ogólnoludzkich, więc wszędzie może być zrozumiana mniej więcej tak samo.

Relacja Monika Nawrocka-Leśnik

  • Festiwal Fabuły: spotkanie z Kateryną Babkiną wokół książki Nikt nie tańczył, jak mój dziadek
  • CK Zamek
  • 26.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022