Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Przebudzenie olbrzyma

Z pewnością nie będzie przesadą powiedzenie, że dla progresywnego rocka Jethro Tull jest dokładnie tym, czym Black Sabbath dla heavy metalu - legendą, bez której historia muzyki gitarowej mogłaby być zupełnie inna. Majowy koncert słynnych Brytyjczyków w Sali Ziemi na MTP będzie okazją nie tylko do przypomnienia sobie ich największych przebojów, takich jak Locomotive Breath, Aqualung czy Bourée, ale i do sprawdzenia ich najnowszego, wydanego po 18 latach (!) albumu The Zealot Gene. Zapowiada się więc imponujący spektakl - pełen wirtuozerii, wspomnień, ale i nowych, zaskakujących uniesień.

. - grafika artykułu
fot. Assunta Opahle

To niewiarygodne, ale kiedy pod koniec stycznia tego roku wygłodniali fani klasycznego, progresywnego rocka w końcu otrzymali tak długo wyczekiwany nowy album Jethro Tull, panowie właśnie zaczęli świętować 55-lecie swego istnienia. Grupa powstała w 1967 roku w Blackpool - ponadstutysięcznym, urokliwym mieście położonym w północno-zachodniej Anglii, kiedy dwaj dwudziestoletni muzycy - wokalista i flecista Ian Anderson i basista Glenn Cornick, pewni siebie i pełni nadziei, zaprosili gitarzystę Micka Abrahamsa i perkusistę Clive'a Bunkera do podboju rockowego świata.

Mimo trudności, z jakimi musi borykać się każdy raczkujący zespół, można powiedzieć że od początku szło im z górki. W końcu już rok później Jethro Tull mieli okazję zagrać przed Pink Floyd podczas debiutanckiej edycji słynnego festiwalu w londyńskim Hyde Parku, a następnie zdobyć jeszcze większy rozgłos za sprawą swojej pierwszej, inspirowanej blues rockiem Cream płyty This Was, zawierającej pamiętny, przełomowy dla ich kariery singiel Living In The Past. Jednak najlepsze miało dopiero nadejść...

Tą "najlepszą", najbardziej ikoniczną, zachwycającą pomysłowością i błyskotliwością w łączeniu epok i nastrojów płytą był wydany w 1971 roku Aqualung, już z basistą Jeffreyem Hammondem-Hammondem na pokładzie. Ten konceptualny album, pełen surowych, odważnych rozważań na temat wiary i religii, okazał się jednym z najbardziej intelektualnych albumów rockowych, jaki kiedykolwiek dotarł do masowego odbiorcy. Jego szczęśliwy los podzielił również Thick As A Brick (1972). Płyta-suita, z okładką-gazetą, to rodzaj muzycznego poematu opowiadającego historię Geralda - fikcyjnego chłopca okrzykniętego "Małym Miltonem", który bierze udział w konkursie literackim, jednak zostaje zdyskwalifikowany, gdy po lekturze jego pracy lekarze orzekają, że jest niezrównoważony psychicznie.

Jednak to zaledwie początek przepastnej dyskografii Jethro Tull - zawierającej już 22 albumy, z których na pewno warto wyróżnić również wiele innych płyt, zwłaszcza że często pokazują inne, choć wciąż silnie progresywne oblicze zespołu. I choć późniejsze krążki nie wiązały się już z tak wielką ekscytacją jak za czasów Aqualung, to niewątpliwie grupa Iana Andersona, dziś tworzona również przez Davida Goodiera, Johna O'Harę, Scotta Hammonda i Joe Parrisha, nigdy nie zeszła poniżej pewnego poziomu. Pewnego, czyli dającego pewność. Dlatego tak dobrze jest mieć ich z powrotem. Już pod koniec maja najbliżej, jak się da - w Sali Ziemi, która na ten jeden wieczór zamieni się w prawdziwą świątynię progresywnego rocka.

Sebastian Gabryel

  • Jethro Tull
  • 28.05, g. 20
  • Sala Ziemi, MTP
  • bilety: 279-319 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022