Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Wytropiła Bestię

Skwer przy ul. Hetmańskiej nosi od niedawna imię Zofii Ścibor-Rylskiej, niezwykle odważnej i błyskotliwej agentki polskiego wywiadu, działającej w okresie II wojny światowej.

Czarno-białe zdjęcie okrętu wojennego wypływającego w morze. - grafika artykułu
Niemiecki pancernik "Tirpitz" został zatopiony przez Aliantów dzięki pracy wywiadowczej Zofii Ścibor-Rylskiej. Fot. domena publiczna

Urodziła się w 1918 roku w Berlinie. Była córką Bolesława Konieczki i Gertrudy z d. Skibickiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości rodzina wróciła do kraju i zamieszkała w Poznaniu. Tu Zofia uczyła się w Miejskim Koedukacyjnym Gimnazjum Kupieckim, w którym poznała swojego przyszłego męża - Janusza Rappa. Po wybuchu II wojny światowej i włączeniu Wielkopolski do Rzeszy uciekli z Poznania do Warszawy, gdzie w 1940 roku wzięli ślub. Niestety ich szczęście nie trwało długo. Rapp zmarł na nowotwór. Zdesperowana i osamotniona poznanianka skontaktowała się z polskim podziemiem. Chciała walczyć z okupantem. Do wywiadu nadawała się doskonale, mówiła bowiem świetnie po niemiecku i miała berliński akcent.

Została zaprzysiężona do pracy w konspiracji i wcielona do Referatu "Zachód" Wydziału Wywiadu Ofensywnego "Stragan". Z pierwszą misją dowódca wysłał ją do Poznania, nie spodziewając się chyba większych sukcesów. Jednak spisała się świetnie. Posługując się podrobionymi dokumentami, wykorzystując spryt i przebojowość, a także niebanalną urodę, dotarła nie tylko tam, ale również do Berlina, gdzie mieszkała jej ciotka. Od września 1942 do maja 1943 roku kilkakrotnie jeździła do stolicy Niemiec, Hamburga, Hanoweru, Ludwigshafen i Saarbrücken, gdzie prowadziła rozpoznanie obrony przeciwlotniczej, stoczni, fabryk i ośrodków przemysłowych.

W czasie jednej z wizyt w Berlinie zaliczyła wywiadowczy "strzał w dziesiątkę". Spotkała tam swojego kuzyna, porucznika Kriegsmarine, pełniącego służbę na pancerniku "Tirpitz", uważanym po zatopieniu "Bismarcka" za najgroźniejszy okręt III Rzeszy. Niemcy ukryli "Tirpitza" gdzieś na wodach północnych, by samą swoją obecnością stwarzał zagrożenie dla arktycznych konwojów. Winston Churchill, premier Wielkiej Brytanii, miał obsesję na punkcie "Tirpitza", domagał się codziennych raportów na jego temat, nazywał okręt "Bestią".

Kuzyn Zofii chętnie opowiadał o swojej służbie na okręcie, jego uzbrojeniu, wyposażeniu i załodze. Pokazał także fotografie z norweskiego fiordu, w którym ukryto okręt, a jedno zdjęcie nawet podarował, wypisując dedykację. Oprowadził też kuzynkę po Berlinie, dzieląc się uwagami na temat stanowisk obrony przeciwlotniczej.

Informacje przywiezione do Warszawy przez Zofię Rapp (używającą pseudonimu Marie Springer) trafiły do Londynu, gdzie przyjęto je z entuzjazmem. Brytyjczykom udało się ustalić miejsce cumowania "Tirpitza" i przeprowadzić na niego atak.

Wysłano miniaturowe (2-osobowe) okręty podwodne, których załogi dotarły pod kadłub pancernika i założyły ładunki wybuchowe. Okręt nie zatonął, ale został poważnie uszkodzony i nie odegrał już roli w bitwach morskich. Dopiero 22 listopada 1944 roku brytyjskie bombowce Avro Lancaster zatopiły go w fiordzie w Tromsø przy użyciu potężnych bomb "Tallboy" o masie 5,5 tony. "Tirpitz" przewrócił się stępką do góry i tak doczekał końca wojny.

Opromieniona sukcesem Zofia działała nadal na szpiegowskich szlakach. W czasie służby poznała swojego drugiego męża - Jana Kochańskiego, cichociemnego, czyli wyszkolonego w Anglii skoczka spadochronowego. Wzięli ślub w marcu 1943 roku, ale znowu nie nacieszyli się szczęściem, bo w obliczu licznych aresztowań w strukturach warszawskiej Armii Krajowej musieli uciekać z miasta. Przenieśli się do Lwowa. Tam 1 listopada wpadli w ręce gestapo. Zofia była wtedy w ósmym miesiącu ciąży. Nie złamała się w śledztwie, mimo że Niemcy wywieźli ją na rozstrzelanie, domagając się, by powiedziała, co wie. W śledztwie załamał się za to jej mąż, który wyjawił fałszywe nazwisko swoje i żony, a także przyznał, że pracowała dla wywiadu angielskiego. Po konfrontacji z mężem Zofia wymyśliła bezpieczną dla siebie wersję, twierdząc, że jeździła do Niemiec, by dostarczać kartki żywnościowe Polakom wysłanym na roboty.

Symulując zbliżający się poród, dostała się do szpitala więziennego, z którego cudem uciekła. Lwowska Armia Krajowa, wiedząc, że gestapo jej szuka, ewakuowała Zofię do Warszawy. Tutaj 4 stycznia 1944 roku urodziła syna - Maćka. W Warszawie ukrywała się do 1 sierpnia, gdy wybuchło powstanie. W czasie dwóch miesięcy walk służyła w oddziale sanitarnym "Bakcyl". Po kapitulacji powstania wyszła z miasta z ludnością cywilną, niosąc na rękach ciężko chorego syna.

Po wojnie zamieszkała w Gdańsku, gdzie poznała swojego trzeciego męża - Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, pseudonim Motyl, w powstaniu warszawskim dowódcę kompanii w batalionie Czata 49. Wzięli ślub w 1948 roku, wspólnie wychowywali Maćka. Wyjechali do Poznania i tu zamieszkali u rodziny, na ul. Wrocławskiej. Dopiero w latach 60. wrócili do stolicy. W 1991 roku Zofia Ścibor-Rylska wystąpiła w filmie dokumentalnym pt. Marie Springer - to ja, w którym opowiedziała swoją historię. Zmarła w 1999 roku. Jest pochowana na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

Rada Miasta Poznania jednogłośnie przyjęła uchwałę ws. nazwania skweru jej imieniem na sesji 16 maja 2023 roku. Skwer mieści się przy ul. Hetmańskiej, między Rolną a Mielęckiego. Posadzono na nim 12 platanów, a bliżej bloków klony, które tworzą zieleń izolacyjną. Przy narożniku skweru stoi panel Systemu Informacji Miejskiej. Warto go wykorzystać i umieścić w nim biogram bohaterki tej historii - kobiety, która wytropiła "Bestię".

Szymon Mazur

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023