Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Taka Ameryka

Wieczorny pociąg z Warszawy, nocleg w hotelu Bazar, śniadanie w Złotej Sali ratusza, kwiaty pod pomnikiem Wilsona, a także zwiedzanie zakładów i urządzeń miejskich. Burmistrz Chicago Anton Cermak w Poznaniu.

Czarno-białe zdjęcie. Grupa ludzi w eleganckich, wieczorowych ubraniach stoi przed wejściem do hotelu. Wśród nich sześciu mężczyzn i dwie kobiety. - grafika artykułu
Powitanie burmistrza Chicago A. Cermaka (drugi z lewej) w poznańskim hotelu "Bazar", pierwszy z prawej Cyryl Ratajski, 21 VIII 1932 r., fot. ze zbiorów NAC

O rozmaitych zasługach Cyryla Ratajskiego pisałem już nie raz. Był wszak świetnym gospodarzem, organizatorem i wizjonerem, a także wytrawnym politykiem, o czym dobitnie świadczy kilkanaście lat w fotelu prezydenta Poznania, ministerialna teka czy też stanowisko delegata rządu na kraj w dobie niemieckiej okupacji. Nie powinien przy tym dziwić fakt, że zarządzając Grodem Przemysława, zawsze reprezentował typ państwowca rozumującego w kategoriach polskiej racji stanu, co z kolei przekładało się na jego wybory i decyzje znacznie wykraczające poza wyłącznie poznański horyzont. Można nawet zaryzykować tezę, że jako prezydent miasta świadomie budował wizerunek Poznania na arenie międzynarodowej, a nawet prowadził własną politykę zagraniczną ewidentnie dowodzącą jego dyplomatycznych talentów. W takich kategoriach należy rozpatrywać szereg wizyt zagranicznych notabli, którzy w wyniku zabiegów Ratajskiego gościli w przedwojennym Poznaniu, by wspomnieć choćby widowiskową uroczystość odsłonięcia pomnika Wilsona w parku jego imienia z udziałem wdowy po zmarłym prezydencie USA - Edith w lipcu 1931 roku. Gra na polsko-amerykańskie zbliżenie, w którym Ratajski dostrzegał dla Polski wielką szansę i które wynikało w sporej mierze z podszeptów zaprzyjaźnionego z Ratajskim Ignacego Jana Paderewskiego, zaledwie rok później przyniosła kolejny sukces. Tym razem do stolicy Wielkopolski udało się zaprosić burmistrza Chicago Antona Cermaka.

Cermak (właściwie Antonín Josef Čermák) urodził się w 1873 roku w czeskim Kladnie, by rok później wyjechać wraz z rodzicami za wielką wodę w poszukiwaniu lepszego życia. Nasz bohater wychował się na amerykańskiej prowincji, którą w wieku kilkunastu lat porzucił na rzecz wielkomiejskiego Chicago, gdzie przeszedł tyleż trudną, co nieco filmową ścieżkę kariery: od zera do milionera. Zdobyte w pocie czoła pieniądze pozwoliły mu z kolei na rozpoczęcie kariery politycznej, której ukoronowaniem było zwycięstwo w wyścigu wyborczym o fotel burmistrza "drugiego miasta Ameryki" w 1931 roku. Ów triumf, co istotne, był możliwy dzięki świadomemu odwołaniu się do elektoratu wywodzącego się z Europy Środkowo-Wschodniej, którego wielką część stanowili Polacy. Dość tylko powiedzieć, że w samym Chicago tuż przed wybuchem I wojny światowej mieszkało ich, wedle ostrożnych szacunków, około 400 tysięcy. Kadencja Cermaka przypadła na czasy Wielkiej Depresji oraz walki z przestępczością na fali prohibicji. Jedną z recept administracji nowego burmistrza (znalazło się w niej miejsce dla wielu naszych rodaków) na wyjście z kryzysu była organizacja Wystawy Światowej w Wietrznym Mieście w 1933 roku. I to właśnie obowiązki wynikające z promowania owej sztandarowej imprezy przywiodły amerykańskiego polityka na Stary Kontynent. Latem 1932 roku burmistrz Cermak odwiedził m.in. rodzinną Czechosłowację oraz Austrię, skąd udał się do Warszawy, której ze względu na swoich wyborców zwyczajnie nie mógł pominąć. Ze stolicy, gdzie z honorami podejmował go prezydent Warszawy Zygmunt Słomiński, pojechać miał koleją do Berlina i dalej, via Monachium, do Paryża, Londynu i Dublina. Cyryl Ratajski nie mógł tego nie wykorzystać.

Nie bacząc na to, że dla Poznania zabrakło miejsca w planie podróży amerykańskiego polityka, postanowił zagrać va banque. 20 sierpnia 1932 roku tuż przed południem posłał na adres swojego warszawskiego odpowiednika telegram, w którym pisał wprost: "Proszę uprzejmie oświadczyć w mojem imieniu Panu burmistrzowi Chicago Czermakowi, że byłoby dla Poznania wielkim zaszczytem, gdyby zechciał z otoczeniem swem odwiedzić nasze miasto". Pozytywna odpowiedź nadeszła jeszcze tego samego dnia, co oznaczało, że należało działać błyskawicznie, gdyż przyjazd amerykańskiej delegacji został zapowiedziany na późny wieczór... następnego dnia. W niedzielę 21 sierpnia 1932 roku, gdy o godzinie 22.57 (co do minuty!) pociąg z Warszawy wtoczył się na peron Poznania Głównego, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Pracujący w tych dniach nieomal bez przerwy Cyryl Ratajski mógł bez żadnych organizacyjnych przeszkód powitać Antona Cermaka i jego bliskich, towarzyszących im przedstawicieli chicagowskiego samorządu, a także podróżującego razem z Amerykanami korespondenta "Chicago Tribune" Mieczysława Nowińskiego. Poobowiązkowych uprzejmościach powitalnych gości zza oceanu sprawnie przewieziono do ozdobionego polskimi oraz amerykańskimi barwami Bazaru. Mimo późnej pory o szybkim udaniu się na odpoczynek nie było jednak mowy. Jeszcze tego samego wieczoru ciekawy nowego miasta burmistrz Cermak udał się bowiem, jak pisała poznańska prasa, na przechadzkę, która zakończyła się ogrodowym koncertem w tętniącej życiem kawiarni Esplanade, gdzie na cześć znakomitego gościa orkiestra zagrała "pieśni kompozytorów czeskich i marsze amerykańskie".

W poniedziałkowy poranek Cyryl Ratajski zaproponował burmistrzowi Cermakowi zwiedzanie miasta, które objęło najcenniejsze zabytki, parki i ogrody, a także zakłady i urządzenia miejskie (m.in. elektrownię i spalarnię). Najważniejszy punkt dnia obejmował zaś uroczyste śniadanie wydane na cześć amerykańskiej delegacji w Złotej Sali ratusza z udziałem kilkudziesięciu najważniejszych przedstawicieli poznańskiej socjety. Kulminacyjny moment owego spotkania to z pewnością mowa Ratajskiego zwieńczona toastem na cześć gości. Prezydent Poznania zawarł w niej pełnię swoich dyplomatycznych talentów. Było o Paderewskim, Wilsonie i Hooverze, transoceanicznej przyjaźni, Wystawie Światowej i nadziei na rychłe przezwyciężenie kryzysu, co zwiastować miały "przebłyski poprawy finansowej i ekonomicznej widoczne już dzisiaj w Stanach Zjednoczonych", które "rozszerzą się wnet do jasnych smug świtu odrodzenia moralnego i materialnego". Przemawiający w języku polskim i czeskim burmistrz Cermak starał się nie pozostawać dłużnym. Docenił rzecz jasna poznańską gościnność, przyznał, ile zawdzięcza swoim polskim wyborcom, wyeksponował rolę odgrywaną przez Polaków w samym Chicago, a także ich obrotność, oszczędność i podziwianą przez Amerykanów umiejętność radzenia sobie z kryzysem. Jego wygłoszona z niezwykłą swadą mowa została dobrze przyjęta przez gospodarzy, którzy pożegnali wychodzącego z ratusza Cermaka... czechosłowackim hymnem narodowym. Swoją drogą doskonałym probierzem ilustrującym, jak wielką wagę przykładał Cyryl Ratajski do tego typu wizyt, pozostają częstokroć jego odręczne notatki zachowane w Aktach Miasta Poznania, przy pomocy których starał się on na bieżąco kontrolować szereg najdrobniejszych kwestii organizacyjnych. Wybór śniadaniowego menu oraz win do posiłku jest tego najlepszym dowodem (postawiono m.in. na burgundzkie wina z Côte d'Or).

Tak czy inaczej, wydaje się, że prezydent Poznania potraktował spotkanie z burmistrzem Cermakiem jako świadomą inwestycję na przyszłość obliczoną na zadzierzgnięcie bliższych kontaktów z włodarzem jednego z największych miast świata. Ważnym pretekstem do tego typu działań była z całą pewnością Wystawa Światowa AD 1933, którą Ratajski jako gospodarz Pewuki pragnął zwiedzić i poznać od strony logistycznej, czemu dał wyraz w liście do Cermaka z 2 września 1932 roku. Do zapowiadanej rewizyty przedstawicieli poznańskich władz miejskich w Chicago nigdy jednak nie doszło.

Na przeszkodzie stanęła przedwczesna śmierć burmistrza Chicago, który 15 lutego 1933 roku został postrzelony przez Giuseppe Zangarę w Miami. Do zamachu na jego życie doszło w czasie spotkania z prezydentem elektem USA - Franklinem D. Rooseveltem. Wieści zza oceanu ewidentnie wstrząsnęły Ratajskim. Dwa dni po krwawych wydarzeniach na Florydzie, których celem mógł być również sam Roosevelt, prezydent Poznania posłał do Miami telegram z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia dla ciężko rannego Cermaka, w którym nie krył oburzenia z powodu "popełnionej tchórzliwej napaści". Finał opisywanej historii nie był niestety szczęśliwy. Obiecujące początkowo rokowania lekarzy opiekujących się burmistrzem Chicago nie sprawdziły się. Anton Cermak zmarł 6 marca 1933 roku, pozostawiając po sobie dobrą pamięć. Także w Poznaniu.

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023