Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Szablą i pędzlem

Konspirator, powstaniec wielkopolski, bohater wojny polsko-bolszewickiej, a także zdolny artysta kształtujący wyobraźnię historyczną Wielkopolan. Leon Prauziński (1895-1940) i jego dzieło.

. - grafika artykułu
Leon Prauziński w pracowni malarskiej, fot. ze zbiorów S. Prauzińskiej i K. Prauzińskiej-Czarnul / cyryl.poznan.pl

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ikonografia powstania wielkopolskiego jest dość bogata. Dysponujemy zdjęciami kilku zawodowych fotografów, by wspomnieć choćby Kazimierza Gregera, odrobinę inscenizowanymi fotografiami grupowymi, na których uwieczniono lokalne oddziały i kompanie, czy też tymi o charakterze półprywatnym, które umundurowani już żołnierze Armii Wielkopolskiej wykonywali w fotograficznych atelier i posyłali swoim bliskim. Historyczny paradoks sprawia zarazem, że większość z nich pochodzi z drugiego, późniejszego etapu powstańczych zmagań, mocno tym samym różniąc się od wyjątkowo wątłych świadectw dokumentujących sam wybuch wielkopolskiej irredenty oraz jej pierwsze dni. W tej sytuacji w sukurs przychodzi nam powstaniec - artysta Leon Prauziński, którego cykl dwunastu obrazów, powstałych w latach 20. na bazie szkiców i rysunków wykonanych w czasie powstania, na zawsze ukształtował wielkopolskie imaginarium. Cena, jaką przyszło mu za to zapłacić, była niezwykle wysoka.

Przyszły malarz powstania wielkopolskiego przyszedł na świat 15 maja 1895 roku w Poznaniu w rodzinie mistrza krawieckiego Kazimierza i Ewy z Małeckich. Krótko po jego narodzinach Prauzińscy wyjechali do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie młody Leon uczęszczał do miejscowego gimnazjum, grał w coraz popularniejszy wśród młodzieży futbol oraz konspirował w niejawnych szeregach Towarzystwa Tomasza Zana. W 1914 roku w ów dość przewidywalny młodzieńczy świat wdarła się Wielka Wojna, która nie tylko pozbawiła Prauzińskiego szansy na terminowe zwieńczenie gimnazjalnej edukacji, ale powiodła go bezpośrednio na front. Jej piekło widział w Lesie Argońskim i pod Verdun, gdzie 21 sierpnia 1916 roku otarł się o śmierć. Ciężko ranny, spędził na rekonwalescencji ponad rok. Osiadł ostatecznie w Poznaniu, gdzie próbował uzupełnić wykształcenie w Gimnazjum św. Marii Magdaleny oraz dorabiał, pracując w aptece na Chwaliszewie. Można chyba napisać, że tutaj po raz kolejny upomniała się o niego historia, choć wydaje się, że jego zaangażowanie w tajnych strukturach Polskiej Organizacji Wojskowej zaboru pruskiego było wyborem jak najbardziej świadomym. Stamtąd od pójścia do powstania dzielił go już zaledwie krok.

Brał w nim udział z bronią w ręku od pierwszego dnia. Widzimy go w akcji opanowania arsenału artyleryjskiego przy Wielkich Grabarach, koszar saperów przy ul. Rolnej, a zwłaszcza w potyczce przy moście Chwaliszewskim, którą namalował później w ramach swego powstańczego cyklu. Owa chwaliszewska scena jest zresztą o tyle istotna, że - jak wieść niesie - artysta uwiecznił na niej samego siebie: z karabinem, jeszcze po cywilnemu, w charakterystycznym meloniku, białym szalu i z biało-czerwoną kokardą. 17 stycznia 1919 roku jego powstańczy status został sformalizowany, tego dnia wstąpił w szeregi Pułku Artylerii Lekkiej, wraz z którym wyruszył na front zachodni, gdzie walczył pod Zbąszyniem, Babimostem, Chobienicami i Kopanicą. Później był jeszcze front północny, z którego wrócił dopiero w lipcu tegoż roku, by raptem po kilku dniach wraz ze swoim pułkiem trafić na wschód, w sam środek wojny polsko-bolszewickiej. Odważny młodzian, odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Niepodległości, wyróżniał się jednak czymś więcej niźli wojskowym animuszem. Podczas swej frontowej przygody nie rozstawał się ze szkicownikiem, na którego kartach utrwalał przygody swoje i kolegów, kompanijne sceny rodzajowe, a także bitwy i potyczki.

Stały się one fundamentem głośnego cyklu olejnych obrazów Powstanie Wielkopolskie 1918/19, które powstały w latach 1921-1923, błyskawicznie zyskując sobie popularność za sprawą idących w setki tysięcy reprodukcji w postaci kart pocztowych. Sam cykl, obok wspomnianej już potyczki przy moście Chwaliszewskim, miał czytelny chronologiczny układ i obejmował m.in. przyjazd Ignacego J. Paderewskiego do Poznania, "hołd dzieci polskich" złożony pianiście, wymierzoną w Polaków uliczną aktywność żołnierzy 6. Pułku Grenadierów, szturm powstańców na gmach Prezydium Policji i śmierć Franciszka Ratajczaka, zdobycie lotniska na Ławicy czy też przysięgę Armii Wielkopolskiej na pl. Wolności 26 stycznia 1919 roku. Pamiętać przy tym trzeba, że o ile Prauziński był bezpośrednim uczestnikiem większości zilustrowanych przez siebie wydarzeń, to jego płótna pozostają kreacją artystyczną, co z kolei w trakcie ich analizy i interpretacji każe nam sięgać po historyka "szkiełko i oko". Nie zmienia to oczywiście faktu, że opisywane dzieła pozostają świadectwem swoich czasów, bez których reprodukcji nie obejdzie się żadna powstańcza produkcja filmowa, wystawa i publikacja.

Ich autor w II RP wiódł w murach Grodu Przemysława szczęśliwe życie rodzinne i zawodowe. Wraz z Tadeuszem Walkowskim prowadził przy ul. Święty Marcin własną pracownię, współpracował z poznańską prasą, ilustrował rozmaite wydawnictwa, w tym m.in. głośną książkę Józefa Kisielewskiego Ziemia gromadzi prochy, która do żywego dotknęła rządzących w Berlinie nazistów. Wybuch wojny zmienił wszystko. Niemcy, którzy wkroczyli do Wielkopolski, nie poprzestali na bezpowrotnym zniszczeniu obrazów malarza powstania wielkopolskiego. Leon Prauziński został przez nich uwięziony w kazamatach Fortu VII, gdzie 6 stycznia 1940 roku odebrano mu życie. Miejsce jego spoczynku pozostaje nieznane.

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024