Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Chodź, pomaluj swój świat...

Jaką kredką pokolorować czarno-białe fotografie Poznania z początku lat 60. z najnowszej kolekcji Cyryla, żeby najlepiej oddać ówczesną rzeczywistość? Odpowiedź jest prosta - zieloną. Oczywiście dotyczy to tylko tych zdjęć, które w ogóle warto kolorować.

. - grafika artykułu
Wiejski krajobraz Świętego Rocha na prawym brzegu rzeki, w głębi Warta i miasto lewobrzeżne, po prawej most Rocha 1960 r., fot. Regina Pawuła / ze zbiorów Muzeum Historii Miasta Poznania Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu

W opisach Poznania lat 60. XX wieku dominują określenia szarobure. Szarość, bieda, zmęczenie, siermiężność. Ruiny wyglądają z każdego kąta dotkliwie zranionego w czasie II wojny światowej miasta, które z mozołem próbuje wrócić do życia. Zniszczenia, co oczywiste i widoczne, objęły przede wszystkim zurbanizowaną część Poznania, Stare Miasto i dzielnice inkorporowane w 1900 roku, Wildę, Łazarz i Jeżyce, a także dawne podmiejskie wsie, które przez kilkadziesiąt lat do wybuchu wojny zdążyły już nabrać wielkomiejskiego charakteru z wytyczonymi nowymi ulicami i okazałymi kamienicami. Na tych śródmiejskich obszarach w latach 60. najbardziej widoczne były trudy codziennej egzystencji, na którą dodatkowym cieniem kładły się PRL-owski mrok, beznadzieja i dotkliwy brak wszystkiego. To nic, że w różnych częściach miasta trwały intensywne prace nad odbudową miejskiej tkanki urbanistycznej i architektonicznej, że próbowano przydać miastu kolorów, montując na potęgę setki kolorowych neonów, które wśród bylejakości i nijakości robiły wrażenie teatralnych dekoracji. To nic, że pod szarą miejską skorupą rozkwitało intensywne życie studenckie i kabaretowe, które na kilka lat uzyskało nieco przestrzeni za sprawą odwilży. Rzeczywistości nie dało się oszukać i fotografii tych fragmentów miasta nie da się pokolorować. Zostaną szare, jako świadectwo tamtej dekady.

Ale w latach 60. był też inny Poznań. Tereny, które włączono w granice miasta w 1925 roku i których przez kilkanaście międzywojennych lat nie zurbanizowano, i wielkie obszary przyłączone decyzją władz okupacyjnych w 1940 roku. Na pustych, przeplatanych jedynie luźną zabudową parterową lub piętrową, terenach dawnych wsi Rataje, Żegrze i Chartowo śladów wojny praktycznie nie widać. One świetnie nadają się do pokolorowania na zielono, bo pola, ogrody, łąki i lasy stanowią główny składnik ich ówczesnego krajobrazu. Jednak już niebawem zieleń zniknie pod tysiącami wielkich betonowych płyt.

Jest jeszcze Warta, rzeka, która w dawnych czasach była ważnym i żywym elementem tkanki miasta, a po wojnie stała się elementem obcym. Poznań na wiele dziesięcioleci odwrócił się plecami do swojej rzeki, a jej brzegi w obrębie miasta zarosły bujną roślinnością, niekiedy tylko przerywaną kawałkiem pola czy pastwiska. Jeśliby czarno-białe fotografie poznańskiego odcinka doliny Warty z lat 60. pokolorować, byłyby całe zielone z domieszką błękitu. Inna sprawa, że w wielu wypadkach jedynie opisy zdjęć sugerują, że wykonano je w Poznaniu. Gdyby nie one, nikt by nie uwierzył, że zostały zrobione w centrum miasta niespełna 60 lat temu

Muzeum Historii Miasta Poznania w ratuszu, Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu, nowy, ważny i z niecierpliwością wyczekiwany partner Cyryla, udostępniło do digitalizacji i publikacji ważną, bardzo wartościową i niezmiernie ciekawą kolekcję kilkuset fotografii z początku lat 60. XX wieku, która ukazuje wszystkie barwy Poznania tej dekady: szarość architektury i egzystencji w najstarszych dzielnicach, kontrastującą z nimi sielskość zielonych dzielnic prawobrzeżnych i dzikość Warty wartkim nurtem oddzielającej te dwa światy.    

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021