Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Archeolog z fantazją

W lipcu mija 10 lat od śmierci prof. Lecha Krzyżaniaka. Profesora wspominają przyjaciele i współpracownicy.

. - grafika artykułu
Prof. Lech Krzyżaniak w oazie Dachla (Egipt), 2003 r., fot. E. Kuciewicz

Całą swoją karierę naukową związał z Muzeum Archeologicznym w Poznaniu, któremu był wierny przez 45 lat, jako wytrawny badacz w kraju i północno-wschodniej Afryce. Z prof. dr. hab. Michałem Kobusiewiczem zabiegał o utworzenie na UAM archeologii śródziemnomorskiej (obecnie Archeologia Orientalna i Antyczna w Instytucie Prahistorii UAM). Autor ponad 200 rozpraw i artykułów w językach kongresowych.

Miał wiele planów i entuzjazmu

- Jego nagła śmierć była wielką stratą i bolesnym ciosem dla najbliższych, przyjaciół i współpracowników. Był długoletnim dyrektorem Muzeum Archeologicznego w Poznaniu, autorem i inicjatorem wielu spektakularnych wydarzeń muzealnych i popularyzatorskich, wybitnym badaczem i naukowcem uznanym na całym świecie, członkiem wielu polskich i zagranicznych organizacji i stowarzyszeń naukowych, ale też... zapalonym myśliwym. We wszystko, co robił, wkładał zawsze całe swoje serce. Uśmiechnięty, czarujący, pełen energii, z ogromnym poczuciem humoru, niepoprawny optymista. Dla mnie pozostanie na zawsze ukochanym Wujkiem - mówi Agnieszka Krzyżaniak, archeolożka z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu.

Superkulturalny, szarmancki wobec kobiet

- Kiedy został dyrektorem Muzeum Archeologicznego, od razu stwierdził, że jesteśmy z jednej parafii, bo chodziliśmy do tego samego LO w Szamotułach - wspomina Grażyna Soroka, archeolożka, wieloletnia redaktorka IKS-a. - Na przykład, kiedy zbliżały się święta Bożego Narodzenia lub Wielkanoc, przychodził rano i mówił: "Wszystkie panie są wolne, bo muszą się przygotować", facetów trzymał do końca dnia. Miał poczucie humoru. Często wspominał, jak z przyjacielem prof. Kobusiewiczem, na wykopaliskach w Stobnie, wjeżdżali z impetem na motocyklu do bazy w małym domu, po odpowiednio ułożonej desce - oczywiście imponowali miejscowym dziewczynom!

Bywalec i światowiec

- Kiedy jako uczeń LO przygotowywałem wystawę poświęconą Drawsku, z pewną obawą szedłem do przestronnego gabinetu, z prośbą o wypożyczenie eksponatów muzealnych. Po kilku pytaniach Profesor z właściwą sobie życzliwością zgodził się bez wahania - wspomina prof. dr hab. Andrzej M. Wyrwa, historyk z UAM. Potem, podczas badań w Łeknie, często spotykaliśmy się przy realizacji rożnych przedsięwzięć. Bardzo interesował się tymi badaniami, bo młodzi pracownicy muzeum, uczestniczący w wykopaliskach, stanowili trzon kierowanej przeze mnie ekspedycji. Zawsze można z nim było pożartować, porozmawiać o sprawach naukowych i ogólnym oglądzie kulturowym świata. Jak wiadomo, był światowcem i choć nasze zainteresowania naukowe trochę się rozbiegały, to pamiętajmy, że prof. Krzyżaniak zajmował się też pradziejami Wielkopolski, nie tylko Afryką! Kiedy dotarła do Łekna wiadomość o odejściu Pana Profesora, lunął deszcz, zapłakało niebo...

Andrzej Sikorski