Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Kino drogi

Jeśli lubicie niespieszne kino arthouse'owe z wiodącym motywem podróży, amerykańskie bezdroża i minimalizm w każdej postaci, Roving Woman Michała Chmielewskiego zdecydowanie jest propozycją dla Was.

Na zdjęciu twarz bohaterki filmu - blondynka prowadzi samochód i pali papierosa. Przejeżdża przez pustynny krajobraz. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Inspiracją do napisania i zekranizowania Roving Woman byłabiografia Connie Converse - amerykańskiej songwriterki nazywanej "żeńskim Bobem Dylanem", która 50 lat temu po prostu zniknęła w tajemniczych i do dziś niewyjaśnionych okolicznościach. Tytułowa "wędrowna kobieta" to Sara - trzydziestolatka, która w jednej chwili, na skutek burzliwej kłótni z narzeczonym, traci dach nad głową i wszystkie swoje rzeczy. Poznajemy ją w momencie, gdy zdesperowana dobija się do jego drzwi, a ostatecznie odchodzi zrezygnowana i kolejną noc spędza na ulicy. Jej samotna wędrówka ulicami Los Angeles, a następnie śmiała kradzież samochodu na stacji benzynowej i jazda w nieznane, z miejsca dają znać nam, widzom, że od tej pory czeka nas szalona podróż pustynnymi, kalifornijskimi bezdrożami.

Na ekranie widzimy niemal wyłącznie Lenę Górę (swoją drogą, wraz z reżyserem Michałem Chmielewskim, współscenarzystkę filmu, którego producentem wykonawczym jest z kolei sam Wim Wenders), której inni aktorzy towarzyszą w zasadzie tylko na chwilę. Co ciekawe, część z nich była napotkanymi w trakcie kręcenia filmu naturszczykami, których twórcy postanowili "wciągnąć" do opowiadanej historii. W tej grupie znajdziemy między innymi lekko szaloną parę nowożeńców czy wzbudzającego niepokój autostopowicza zabranego przez Sarę z pobocza drogi. Wszyscy oni jednak znikają tak szybko jak się pojawiają, będąc dla niej jedynie przerywnikiem w samotnej podróży donikąd. Stałe jest natomiast jej zagubienie (a może spontaniczność?) oraz rosnące zafascynowanie właścicielem skradzionego samochodu, którego bohaterka poznaje na podstawie znalezionych w nim rzeczy i nagrań, a ostatecznie postanawia odnaleźć.

Roving Woman to zatem droga początkowo bez, a następnie do celu. Podróż pełna bezkresnych przestrzeni, fragmentów nagrań, przelotnych spotkań, krótkich dialogów i dominującego milczenia. Wszystkie te środki potęgują wrażenie izolacji i osamotnienia głównej bohaterki, która - mimo całej swej infantylności i rozedrgania - zdecydowanie wzbudza sympatię, choć przyznać trzeba, że nie od samego początku. Lena Góra intryguje i momentami chwyta za serce swoją grą aktorską, nie zmienia to jednak faktu, że momentami trudno mi było utożsamić się z nielogicznymi wyborami, nieco dziwacznymi schematami zachowań i dziecinnym sposobem bycia jej postaci. Dla porównania - z miejsca ujął mnie odnaleziony u kresu drogi Gregory (John Hawkes: Trzy billboardy za Ebbing, Missouri, Do szpiku kości) - mężczyzna skryty, wzbudzający zaufanie, widocznie doświadczony przez życie, ale nie oczekujący od niego wiele w zamian. - Lubię być sam, ale czasami chciałbym móc to komuś powiedzieć - wyznaje Sarze podczas ich pierwszego spotkania i jest to właściwie najlepsze podsumowanie oglądanej na ekranie historii.

Anna Solak

  • Roving Woman
  • reż. Michał Chmielewski

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023