Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

ALE KINO! Kwiaty na drodze

Miasto dzikich bestii to dowód na to, że kolumbijska kinematografia nie chce ograniczać się do tematu rozliczania się z wojną domową, która trwała przez pięć dekad i oficjalnie zakończyła się zaledwie kilka lat temu, w 2016 roku. Reżyser Henry Rincón wybiera drogę kina bardziej osobistego, prezentującego życie młodego człowieka po krwawym narodowym konflikcie.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Siedemnastoletni Fabian Zapata, na ulicy znany pod pseudonimem Tato, uwielbia hip hop i często bierze udział w tak zwanych bitwach raperów. Niestety właśnie umarła mu matka, chłopak nie ma się więc gdzie podziać. W urzędzie dowiaduje się, że rodzicielka przekazała prawa opiekuńcze własnemu ojcu. Kłopot polega na tym, że Tato do tego momentu nie miał pojęcia o tym, że jego dziadek żyje, i nie zamierza oddawać się pod opiekę obcego sobie człowieka. Jednak długi, w które popada, oraz uliczna przemoc, która coraz żywiej wyciąga po niego macki, zmuszają go do opuszczenia miasta. W pobliżu gór, w niewielkiej chacie na uboczu, poznaje don Antonia - seniora swego rodu i handlarza kwiatami oraz wartości, które on reprezentuje.

Choć współczesne kolumbijskie kino dopiero raczkuje, to od czasu do czasu filmy z tamtego regionu trafiają na polskie ekrany. Mieliśmy już szansę obejrzeć między innymi Mroczne bestie Felipe Guerrero - dramat wojenny o trzech kobietach, których życie zostało naznaczone konfliktem zbrojnym. Do dystrybucji trafił także Nomos - opowieść o paramilitarnym oddziale złożonym z nastolatków, silnie nawiązująca do Władcy much Goldinga. Z kolei Alias Maria - historia trzynastoletniej dziewczyny, która walcząc po stronie partyzantów, zaszła w ciążę, co w armii było surowo zakazane - została wyróżniona Złotymi Koziołkami podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! w 2016 roku.

Akcja wszystkich wymienionych obrazów toczyła się na tle rajskiej przyrody, w cieniu której miały miejsce krwawe i okrutne wydarzenia. Miasto dzikich bestii natomiast ukazuje klasyczną opozycję między miastem a naturą. Tutaj przemoc dzieje się wyłącznie na miejskich ulicach, natomiast na prowincji wciąż żywa jest pamięć o niej, ale to już przestrzeń nie konfliktów, lecz spokoju, odradzania się, odżywania dawnych wartości. Muzyka hiphopowa w mieście pozwala trwać, ale główny bohater prawdziwą inicjację przeżyje zupełnie gdzie indziej - w miejscu, w którym nieoczekiwanie odnajdzie własne korzenie.

Henry Rincon w jednym z wywiadów przyznał, że Miasto dzikich bestii jest filmem bardzo osobistym - relacja Tato i don Octavia to dla reżysera swego rodzaju rozmowa, której on sam nie zdążył przeprowadzić z własnym dziadkiem. Nie próbuje jednak tego specyficznego dialogu zamykać w sztywnych ramach, wyciągać z niego jednoznacznych wniosków. Raczej pozwala mu swobodnie płynąć, wzmacniając efekt naturalności faktem, że odtwórca głównej roli nie jest profesjonalnym aktorem, lecz naturszczykiem. Koniec końców widz otrzymuje mądre, minimalistyczne, bezpretensjonalne kino, które jest kolejnym potwierdzeniem tego, że warto uważnym okiem śledzić rozwój współczesnej kolumbijskiej kinematografii.

Adam Horowski

  • 39. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino!: Miasto dzikich bestii, reż. Henry E. Rincón
  • 12.12

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021